KATARZYNA KACZOROWSKA: Czwarta dawka szczepionki – przyjął pan już?
Dr PAWEŁ GRZESIOWSKI: Oczywiście, zaszczepiłem się w lipcu.
Dlaczego warto albo należy przyjąć czwartą dawkę?
Ponieważ nasza odporność po każdej dawce stopniowo spada.
Po jakim czasie?
Mniej więcej w ciągu pół roku. Tempo zależy od tego, czy chorowaliśmy wcześniej na covid, czy jesteśmy starsi, czy młodsi. Generalnie odporność obniża się w okresie trzech–sześciu miesięcy od przyjęcia ostatniej dawki szczepionki – przeciwciała po prostu zanikają. A podtrzymanie ich wysokiego poziomu jest ważne, bo przecież znowu krąży kolejny, nowy wariant. Innymi słowy, gdyby od początku pandemii był tylko jeden wariant wirusa, nie doszczepialibyśmy się tak często – każdy nowy częściowo „ucieka” naszej odporności, omikron BA.5 bardziej niż te wcześniejsze. Kolejna dawka szczepionki, podnosząc poziom przeciwciał, pozwala nam zneutralizować nowy wariant.
Będziemy się szczepić przeciwko koronawirusowi co sezon, tak jak w przypadku grypy?
Byłoby fantastycznie, gdyby koronawirus zechciał się upodobnić do grypy. Na razie na to się jednak nie zanosi.
Dlaczego?
Grypa atakuje raz w roku. Co prawda ta fala trwa długo, ale jednak raz w roku, od października do marca. Szczepionka zwykle pokrywa się z krążącymi wariantami i przyjmujemy ją też raz w roku. A koronawirus, niestety, jak na razie wywołuje dwie, trzy fale zachorowań rocznie. A to oznacza, że nie jesteśmy w stanie jedną szczepionką przyjętą w danym momencie uchronić się przed nim, bo „obsługujemy” nią tylko jedną falę. Dopóki koronawirus tak często mutuje i tak się intensywnie zmienia, jesteśmy pod ścianą. Oznacza to, że szczepienia prawdopodobnie powinny być dwa w roku, biorąc pod uwagę zwykły układ odpornościowy. Osoby starsze i chorujące przewlekle, u których odporność jest słabsza, w takiej sytuacji być może powinny być szczepione trzykrotnie. Epidemiolodzy widzą, że system jest niedoskonały, bo po pierwsze, taka skala szczepień to ogromny koszt, a po drugie, jak przyciągnąć trzy razy w roku te miliony ludzi na szczepienia? Dlatego też potrzebujemy nowych szczepionek, które będą dawały dłuższą ochronę. Badania w tym kierunku trwają, ale toczą się dyskusje, czy to będzie szczepionka donosowa, z całym wirusem, czy z inną strukturą, która będzie się upodabniała do wirusa. Na pewno potrzebujemy w tym zakresie zmiany, czyli kolejnej generacji szczepionek, które już nie będą zapewne szczepionkami RNA, a przynajmniej na pewno nie takimi jak te, które są bardzo łatwe dla wirusa do pokonania.
Czy przy tej kolejnej dawce istnieją jakiekolwiek bariery wiekowe?
Nie, jedyną barierą jest na razie 12. rok życia, bo wciąż nie mamy pełnych naukowych przesłanek, by sugerować kolejne dawki u najmłodszych. Widzimy, że dzieci lepiej odpowiadają na szczepionkę, poziom przeciwciał utrzymuje się u nich znacznie dłużej niż u dorosłych. Dlatego też najpierw była długa dyskusja, czy w ogóle dawać buster nastolatkom w wieku 12–18 lat. W tej chwili jest on już zalecany, ale u dzieci poniżej 12. roku życia nie ma sensu się z nim spieszyć. Natomiast cała reszta jak najbardziej dawki przypominające powinna wziąć.
Czytaj także: Covid bez kontroli. Letnia fala może płynnie przejść w jesienną
Po pierwszych dawkach pacjenci często wymieniali się uwagami na temat samopoczucia. Jak się pan czuł po czwartej?
Normalnie, bolała mnie tylko trochę ręka, ale poza tym nie miałem żadnych objawów. Żona, która chorowała w czerwcu na covid, zaszczepiła się po trzech miesiącach od wyzdrowienia, więc prawdopodobnie miała trochę więcej przeciwciał i u niej reakcja była bardziej burzliwa. Miała przez jeden dzień stan podgorączkowy, gorsze samopoczucie i silny ból ręki. I tyle. Nic więcej. Czwartą dawkę podajemy już od kwietnia i mamy bardzo, ale to bardzo mało sygnałów, że coś się działo po przyjęciu szczepionki. Objawy grypopodobne sygnalizują pacjenci, którzy są szczepieni moderną zawierającą omikron, ale generalnie szczepionki tego producenta dawały więcej odczynów, bo po prostu mają większe stężenie aktywnego składnika. Dlatego nie dziwię się, że ktoś, kto szczepił się pfizerem, a teraz dostał modernę, miał jakieś objawy typu gorączka. Z drugiej strony osoby zaszczepione Novavaxem nie zgłaszają nawet bólu ręki. Podsumowując: te dawki przypominające nie budzą już u pacjentów takich emocji jak podstawowe.
Czytaj także: Jeszcze nie upolował Cię covid? Nie ciesz się