Spodziewane niespodzianki są najlepsze
Naukowe Noble. Spodziewane niespodzianki są najlepsze
Jestem tak jakby zszokowany – powiedział Anton Zeilinger 4 października, rozmawiając przez Skype’a z Hansem Ellegrenem, sekretarzem generalnym Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk. I w tym „tak jakby” austriackiego fizyka zawiera się istota najtrafniejszych dotychczasowych noblowskich wyborów. Są zaskakujące, ale niejako nienachalnie spodziewane. Tak jak w tym roku.
Svante Pääbo – za poszukiwania granic pojęcia „człowieczeństwo”
Nobel w dziedzinie medycyny to prezent dla badaczy przeszłości. Fundator Nagrody Nobla nie traktował humanistyki jako nauki, więc jej przedstawiciele śledzą decyzje komitetu bez nadziei, że wyróżnienie trafi do któregoś z nich. Do 3 października. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby Svante Pääbo nie był genetykiem, a jego badań nad ewolucją człowieka nie dało się podciągnąć pod kategorię „fizjologia i medycyna”.
***
Szwed jest twórcą paleogenetyki – dziedziny badającej ewolucję człowieka w kontekście różnic genetycznych między nim a hominidami. Dzięki zsekwencjonowaniu mitochondrialnego DNA (1997) i genomu neandertalczyka (2010) dowiódł, że człowiek współczesny krzyżował się z nim, a odkrycie nowego gatunku z jaskini Denisova na Syberii (2010) pokazało, że raptem 40 tys. lat temu Eurazja przypominała świat z powieści Tolkiena. Pääbo sprawił, że w innych hominidach zobaczyliśmy bliskich kuzynów. Pośrednim dowodem tej zmiany jest zamiana nazewnictwa – dziś neandertalczyk to Homo sapiens neanderthalensis, człowiek współczesny to Homo sapiens sapiens.
Ten Nobel to też nagroda za wytrwałość. Badanie przeszłości było dla laureata – jak pisze w autobiografii „Neandertalczyk” (Prószyński, 2015) – idée fixe od dzieciństwa.