Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Kończy się nam budżet... węglowy. Coraz mniej szans na zatrzymanie globalnego ocieplenia

. . dpcrestock (Ying Feng Johansson) / PantherMedia
Nasz „budżet węglowy”, czyli ilość dwutlenku węgla, którą jeszcze możemy wysłać do atmosfery, by uniknąć ocieplenia planety o 1,5 st., jest mniejszy niż sądzono. Co to oznacza?

Naukowcy – nie tylko autorzy raportu Międzyrządowego Panelu do spraw Zmian Klimatu – są zgodni, że powinniśmy zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1,5 st. wyżej niż temperatury w epoce przedprzemysłowej (czyli w latach 1850–1900). Do tej granicy bowiem jesteśmy względnie zabezpieczeni przed najgorszymi, katastrofalnymi zmianami klimatu.

Jeśli ją przekroczymy, skutki będą niewesołe.

Spore połacie Ziemi przestaną nadawać się do zamieszkania wskutek coraz częstszych fal upałów, coraz częstsze będą susze, a powodzie coraz dotkliwsze. Zmiany te dotkną miliardy ludzi, głównie w Afryce i południowo-wschodniej Azji, co oznacza masowe migracje na niespotykaną nigdy skalę. Przekroczenie tej granicy zaburzy też funkcjonowanie wielu ekosystemów, które mogą po prostu załamać się niczym domek z kart.

Czytaj także: Katastrofa tuż-tuż. Czy jesteśmy gotowi obniżyć poziom życia dla dobra planety?

Ograniczenie ocieplenia do 1,5 st. nie uchroni nas przed negatywnym wpływem zmian klimatu, ale pozwoli go zminimalizować. Do takiego stopnia, że staną się – choć nie wszędzie – względnie znośne.

Nasz węglowy budżet jest mniejszy niż sądziliśmy

Niestety z nowej analizy wynika, że szanse na zatrzymanie się przed granicą 1,5 st. są znacznie mniejsze, niż sądziliśmy. Nasz „budżet węglowy” nie jest bowiem tak wielki, jak zakładano. Ów „budżet węglowy” to ilość dwutlenku węgla, którą możemy jeszcze wysłać do atmosfery, by nie przekroczyć bezpiecznej granicy 1,5 st.

Reklama