Koniec stycznia, początek lutego, a potem… już wiosna! A w każdym razie przedwiośnie, jeśli chodzi o temperatury. Przypomnijmy, że rok temu było podobnie. I dwa lata temu także. Ekstremalnie ciepło na przełomie grudnia i stycznia, potem krótka zima z silnym śniegiem i mrozem, a dalej już tylko cieplej z krótkimi przebłyskami zimy. Niestety, tak będzie pewnie już zawsze: za rok, za dwa, za dziesięć. Klimat tak się rozregulował, że nie można być już pewnym niczego, to znaczy żadnej pory roku: ani zimy, ani lata, nie mówiąc już o jesieniach czy wiosnach, które wyraźnie odchodzą – z roku na rok coraz wyraźniej – do lamusa. Pory roku się kompletnie zacierają. Zimy stają się coraz cieplejsze i chimeryczne – przez tydzień, dwa czy trzy potężne mrozy i ogromne śnieżyce paraliżujące wszystko, a w następnych dniach już ciepło, a nawet bardzo ciepło i zupełna odwilż. I często powodzie. Lata z kolei stają się coraz bardziej upalne. I to wszędzie. Aż tak upalne, że nie da się żyć, i to nie tylko na Sycylii, Krecie czy w Chorwacji; w Polsce i w Niemczech także. Czekamy na tegoroczny rekord temperatury letniej. Zapewne padnie, ciekawe tylko gdzie.
Czytaj także: Średnie temperatury na Ziemi biją rekordy. Jest i będzie upalnie
Tymczasem tydzień temu, czyli w drugiej połowie stycznia 2024 r.