Uśredniona temperatura powietrza na świecie pobiła we wtorek 4 lipca rekord. Według danych amerykańskich Narodowych Centrów Prognozowania Środowiskowego (NCEP) wyniosła 17,01 st. C. Była to najwyższa wartość zarejestrowana, odkąd prowadzone są pomiary.
Ten rekord nie utrzymał się długo – już w środę odnotowano 17,18 st., a w czwartek 17,23 st. C. Są to absolutne rekordy globalnej średniej temperatury powietrza na Ziemi mierzonej na wysokości 2 m.
Czytaj także: Wzrost temperatur: Jaka przyszłość czeka Ziemię
Dotychczas najgorętszym dniem w historii meteorologii był jeden z dni sierpnia 2016 r., kiedy odnotowano średnią temperaturę powietrza 16,92 st. C.
Są dwa powody, dla których widzimy, jak kolejne rekordy temperatur stają się przeszłością. Pierwszym jest rzecz jasna globalne ocieplenie spowodowane spalaniem paliw kopalnych: węgla, ropy i gazu. W ten sposób nadal beztrosko uwalniamy do atmosfery dwutlenek węgla, który zatrzymuje ciepło w atmosferze.
Drugim powodem jest zjawisko El Niño, czyli ciepła faza oscylacji temperatury wód południowego Pacyfiku. We wtorek właśnie Międzynarodowa Organizacja Meteorologiczna potwierdziła je oficjalnie. Zwykle podnosi temperaturę na Ziemi o mniej więcej 0,2 st. C.
To z pozoru niewiele, ale przez nałożenie się El Niño na globalne ocieplenie są spore szanse, że w tym lub następnym roku średni wzrost temperatur na Ziemi względem epoki przedprzemysłowej przekroczy 1,5 st. To granica, której bardzo chcielibyśmy uniknąć. Na ograniczenie ocieplenia do tej wartości zgodziły się kraje w porozumieniu paryskim.