Wisła wyschła i płynie wąską strugą. Nie szkodzi, że pada deszcz – susza w Polsce jest faktem
Po dwóch tygodniach upałów, które przyniósł nam wyż znad Rosji, nastąpił długo wyczekiwany powrót cyrkulacji zachodniej. Przyniósł nie tylko spadek temperatur, lecz także dawno niewidziany deszcz.
Niestety opady pojawią się głównie w zachodniej części kraju. W poniedziałek w ciągu dnia może padać na zachód od linii Kraków–Gdańsk, a opady mogą być miejscami ulewne.
Czytaj także: Gdzie jest burza i dlaczego jest tak sucho, skoro tak leje?
W nocy z poniedziałku na wtorek może padać także w centrum, ale opady będą tu słabsze. Meteorolodzy przewidują, że deszcz na wschód kraju nie dotrze – a jeśli już, to bardzo słaby.
To fatalna wiadomość, bo Polskę trapi susza. Można powiedzieć saharyjska, bowiem przez ostatni tydzień wilgotność powietrza w ciągu dnia spadała poniżej 30, nawet w okolice 25 proc., czyli średnich wartości notowanych na Saharze.
Rok 2015. Widmo blackoutu
W 2015 roku pogoda była bardzo podobna. W drugim tygodniu sierpnia nastały upały, które przyniósł wyż znad Rosji. Na stacji Warszawa-Bulwary zanotowano wtedy poziom 26 cm wody, czyli najniższy, odkąd w tym miejscu na Wiśle prowadzone są pomiary.
W tę niedzielę, 8 września, rano poziom wody w Wiśle wyniósł już tylko 25 cm. W poniedziałek padł nowy rekord, bo wody było już 24 cm. Wczesnym popołudniem po kontroli wodowskazu okazało się, że poziom wynosi 22 cm. I będzie opadał.
W sierpniu 2015 r. – przy poziomie wody w Wiśle wyższym niż teraz – po raz pierwszy od lat 80. XX w. Polskie Sieci Elektroenergetyczne wprowadziły 20 st.