Zakażenie drogą ustną
Plotki i fake newsy, czyli zakażenie drogą ustną. Wykształceni są odporni? Nic bardziej mylnego
Wiadomości sobie przeczyły. Z jednej strony – pisze w książce „Wandalizm rewolucji” francuski archiwista i historyk sztuki François Souchal – mówiono o „bandach systematycznie niszczących żniwa”, z drugiej „o arystokratach rekrutujących najemników, żeby gwałtem odzyskać swoje prawa”. Były to plotki, które rozsiewały po całym kraju grupy włóczęgów. I tak „Wielka Trwoga wyprowadziła na drogi wstrząśniętych wieśniaków”. Zapanowała panika. Na dotkniętych głodem terenach wiejskich lokalne społeczności powołały milicję, żeby się bronić przed bandytami. Gdy ci jednak się nie pojawiali, uzbrojeni chłopi zaczęli napadać na zamki i palić rejestry gruntów. To archiwa, które w pewnych regionach Francji były niezbędne w dochodzeniu praw do majątków ziemskich.
Historycy uważają, że wydarzenia między 20 lipca a 6 sierpnia 1789 r. były jednym z kluczowych momentów wczesnej fazy rewolucji francuskiej. Dla Souchala „nadal tajemnicze i słabo wyjaśnione”. Jednocześnie jest to – jak się okazuje – jedna z bardziej znanych i wciąż dyskutowanych historycznych epidemii dezinformacji.
Czytaj też: Osoby uzależnione od social mediów łatwiej wierzą w fake newsy
Wiralowe dezinformacje
Kilkanaście dni Wielkiej Trwogi postanowił przeanalizować Antoine Parent, badacz systemów złożonych z Université de Paris. Swoim planem podzielił się z fizykiem Stefano Zapperim i patomorfolożką Cateriną La Portą. To ona wpadła na pomysł: „Dlaczego nie wykorzystamy technik, które stosujemy do badania epidemii?”.