O małpach po ludzku
Jane Goodall wyprzedziła swoją epokę. To coś więcej niż zbiór ciekawostek o małpach
Gdy Jane Goodall wyruszała w latach 60. na swoją słynną wyprawę do Gombe, szympansy traktowano jak nieszczególnie rozumne, raczej uległe roślinożerne „małpki”, które nadają się przede wszystkim do programów rozrywkowych. Poprzebierane w ludzkie ubrania odtwarzały to, czego nauczył je człowiek. Jeździły na kucykach lub rowerkach, klaskały w rytm muzyki, chodziły na szczudłach, skakały przez obręcze, przybijały piątkę. Same z siebie – uważano – nie są zdolne do żadnej kreatywności. Badania Goodall skompromitowały ten pogląd, utorowały również drogę kolejnym projektom. Tuż po niej w teren ruszyły: Dian Fossey badająca goryle w Rwandzie (zamordowana w 1985 r.), Birutė Galdikas analizująca obyczaje orangutanów w Borneo i Jeanne Altmann zgłębiająca życie pawianów w Kenii. To między innymi dzięki tym kobietom i ich projektom współczesna prymatologia terenowa rozwija się w zawrotnym tempie.
Czytaj też: Człowiek, przodek małpy. A więc zaczynaliśmy od nóg, nie od głowy
Kreatywność i pudła
Niewiele brakowało, żeby naczelne zyskały podmiotowość już w drugiej dekadzie XX w. Wówczas niemiecki psycholog Wolfgang Köhler prowadził pierwsze przełomowe badania nad szympansami. Wykazał, że zwierzęta te potrafią stawiać jedno pudło na drugim, by dosięgnąć do umieszczonego wysoko pożywienia. Mogą też połączyć dwa krótsze kawałki bambusa, tworząc narzędzie do strącania przedmiotów znajdujących się poza ich zasięgiem.
Te odkrycia nie odbiły się jednak szerokim echem w świecie nauki. Köhler publikował po niemiecku, a gdy już przetłumaczono jego prace na angielski, etologia (nauka o zachowaniu zwierząt) wykonywała zwrot w stronę mechanistycznego behawioryzmu spopularyzowanego m.