Adam Grzeszak: – Śledzi pan sytuację w PKN Orlen?
Igor Chalupec: – Śledzę.
Widząc, jak obecny zarząd męczy się z rafinerią w Możejkach – jak nie może dogadać się z rządem litewskim, bezskutecznie usiłuje skłonić Rosjan, by zaczęli dostarczać ropę rurociągiem Przyjaźń, a nawet jak rozważa sprzedaż Możejek – nie ma pan wyrzutów sumienia? Nie myśli pan: co myśmy narobili?!
Nawet przez chwilę nie miałem wątpliwości co do sensu zakupu Możejek. To była decyzja głęboko przemyślana i poparta szczegółowymi analizami. Nie zmienia to faktu, że rozumiem obecne kłopoty zarządu Orlenu. Od początku mieliśmy świadomość, że ta inwestycja jest trudnym, długofalowym projektem i będzie wymagała od Orlenu nie tylko sprawnego zarządzania, ale i konsekwencji.
Jeden z kłopotów dotyczy zakręconego przez Rosjan kurka na ropociągu, którym Możejki były zaopatrywane w surowiec. Pan wcześniej zapewniał, że problemów z ropą nie będzie, bo tak wielkiego odbiorcę, jakim jest Grupa Orlen, lekceważyć nie można. Tyle warte były te analizy.
Miałem rację. Kłopotów z ropą nie było i nie ma.
???
Nie zapewniałem, że Rosjanie nie zakręcą ropociągu. Co więcej, wszystkie nasze analizy uwzględniały scenariusz, w którym Transnieft zamknie rurociąg. Zrobili tak kilka lat wcześniej, gdy właścicielem Możejek była amerykańska firma Williams, więc spodziewaliśmy się, że mogą zrobić to również i nam. Myśleli, że to nas zniechęci do transakcji. Nieoficjalny sygnał, że ropociąg zostanie zakręcony, dotarł do nas kilka tygodni wcześniej, więc zaskoczenia nie było. Błyskawicznie udało nam się przestawić rafinerię na zaopatrzenie w surowiec dostarczany drogą morską.