Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Partaczom dziękujemy

Zerwana umowa na budowę stadionu

Władze Wrocławia rozstały się z opieszałym wykonawcą stadionu budowanego na EURO 2012. I bardzo dobrze. Wolałbym jednak gdyby podejrzanych fachowców eliminować zanim zabiorą się do pracy. Niestety, polski system publicznych inwestycji na to nie pozwala.

Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, rozwiązał umowę na budowę stadionu piłkarskiego na EURO 2012. Powód: wykonawca, konsorcjum na czele którego stoi Mostostal Warszawa, nie jest w stanie zakończyć budowy w wyznaczonym terminie. Prace ślimaczą się, opóźnienie już dziś sięgające 4-5 miesięcy, narasta. Wrocław nie może sobie pozwolić na ryzyko wypadnięcia z grupy miast-gospodarzy piłkarskich mistrzostw. Dlatego musi poszukać sprawniejszych fachowców. Twardy kurs wrocławskich władz pochwalił premier Tusk stwierdzając, że niesolidnych wykonawców trzeba wyrzucać. W sensie wychowawczym to bardzo dobra decyzja.

To już drugie takie wydarzenie w ostatnich dniach. W połowie grudnia Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) rozwiązała umowę z austriacką firmą Alpine Bau budującą osiemnastokilometrowy odcinek autostrady A1 od miejscowości Świerklany do Gorzyczek na granicy z Czechami. Powód podobny do wrocławskiego: odcinek miał zostać ukończony na początku 2010 roku, tymczasem plac budowy jest rozgrzebany, a zaawansowanie prac osiągnęło zaledwie 50 proc.

Mostostal nie zajął jeszcze oficjalnego stanowiska. Robi na razie wrażenie zaskoczonego decyzją władz Wrocławia. Zapewne także lekko przestraszonego, bo drugą sztandarową inwestycją firmy jest budowa Filharmonii Wrocławskiej gdzie także inwestorem jest miasto. Alpine Bau z kolei tłumaczy się trudnościami obiektywnymi i obiecuje poprawę. Ostrzega, że zapowiadana procedura wyłonienia nowego wykonawcy jeszcze bardziej wydłuży proces powstawania autostrady, a wyrzucona firma wystąpi przeciw GDDKiA na drogę prawną. Zapewne zrobi też tak i Mostostal, kiedy okaże się, że nie ma już nic do stracenia.

Ze ślimaczącymi się albo partaczącymi wykonawcami trzeba postępować radykalnie. Tu nie tylko chodzi o to, by zdążyć na Euro 2012, ale także by nie stracić dofinansowania z UE, które wypłacane jest tylko pod warunkiem terminowego realizowania inwestycji.

Reklama