Na rynku mieszkaniowym też zimno. W styczniu liczba transakcji spadła, w porównaniu z grudniem, o 10 proc. (według firmy Home Broker). Sprzedaż, trochę lepsza w ostatnich miesiącach 2009 r., znów słabnie. O poprawie mówili zresztą głównie deweloperzy. – Na wtórnym rynku ożywienia w ubiegłym roku nie było – twierdzi warszawski pośrednik Tomasz Lebiedź.
Od wielu miesięcy pośrednicy narzekają na wyjątkowo złą sprzedaż mieszkań, domów, działek. I nie bez racji. Z badań Marty Kosińskiej, analityka serwisu www.szybko.pl, wynika, że w ubiegłym roku 38 proc. agentów nie przeprowadziło w ciągu miesiąca nawet jednej transakcji (czyli w ciągu roku było ich mniej niż 12). W 2008 r. tak złych wyników nie sygnalizował żaden pośrednik. Na kolejne 41 proc. przypadały w minionym roku tylko 1–2 transakcje miesięcznie. Janusz Schmidt, rzecznik Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN), ocenia sytuację jeszcze gorzej: – Niektórzy pośrednicy nie przeprowadzili od roku ani jednej transakcji. Wielu zajęło się czymś innym: doradztwem, zarządzaniem nieruchomościami.
Wyjątkowo kiepsko wiedzie się agencjom warszawskim. – Nasza firma miała 20 biur, teraz ma 7. Wielu ludzi straciło pracę – mówi Jerzy Sobański z agencji Akces Nieruchomości. Biura nie upadają z hukiem jak firmy deweloperskie, po których zostają długi i wystawieni do wiatru klienci. Po prostu zawieszają działalność. Ile było takich przypadków – nie wiadomo; PFRN podaje tylko, że wiele adresów znikło z jej rejestru.
Starsi pośrednicy lubią wspominać czasy, kiedy klienci przesiadywali w ich poczekalniach jak pacjenci w państwowej przychodni.