Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Misie nie dają się

Małe i średnie firmy. Z optymizmem w przyszłość? Misie nie dają się

W sektorze małych i średnich przedsiębiorstw powstaje prawie połowa produktu krajowego brutto (dokładnie 47,4 proc.) W sektorze małych i średnich przedsiębiorstw powstaje prawie połowa produktu krajowego brutto (dokładnie 47,4 proc.) Daniel K. / Smarterpix/PantherMedia
Duże firmy walczą z kryzysem, małe na nim zarobiły. To dzięki nim nasz kraj stał się zieloną wyspą na czerwonym morzu recesji. Przyszłość jednak widzą mniej optymistycznie.
Polityka

Misie – to skrót od „małe i średnie” przedsiębiorstwa – mają w Polsce ogromną przewagę liczebną, podobnie jak w innych krajach gospodarki rynkowej. Wszystkich działających firm jest u nas 1,8 mln, w tym tych najmniejszych, zatrudniających do 9 osób – aż 1,6 mln. Mówi się o nich mikrusy, bo małe są już dużo większe (zatrudniają od 9 do 49 osób). Tych jest mniej, już tylko 160 tys. Średnich, czyli liczących od 50 do 250 pracowników, jest jeszcze mniej, zaledwie 30 tys. Na szczycie tej piramidy są przedsiębiorstwa duże, powyżej 250 pracowników, mamy ich około 5 tys.

Małe i średnie operują na tych samych rynkach i w podobnych branżach co duże, starają się jednak nie konkurować z nimi wprost, lecz znajdować dla siebie nisze nieatrakcyjne dla potentatów. Najwięcej funkcjonuje w usługach – 43 proc., w handlu – 36 proc., a w produkcji – 21 proc. Misie są także największym pracodawcą. Z 9 mln zatrudnionych rodaków ponad dwie trzecie (6,2 mln) pracuje właśnie w tym sektorze. Z tego aż 3,6 mln w firmach mikro, 1 mln w małych i 1,6 mln w średnich. Wbrew pozorom zatrudnienie tutaj jest dość stabilne. Właściciel, zanim przyjmie kogoś nowego, długo się zastanowi. Reguła jest taka, że gdy nadchodzi koniunktura, najszybciej przyjmują duzi, najwolniej – najmniejsi. Podobnie zachowują się w czasie spowolnienia. Duży tnie koszty gwałtownie, nawet jeśli musi zdecydować się na zwolnienia grupowe. Związki zawodowe niekoniecznie są w stanie mu w tym przeszkodzić, chyba że zakład jest państwowy. W firmach małych, gdzie wszyscy się znają, najpierw szuka się innych rozwiązań. Ludzie chętniej godzą się na obniżki zarobków, są ze sobą bardziej solidarni. A właściciel, który też zwykle płaci im mniej niż w dużej firmie, także niechętnie pozbywa się dobrych pracowników.

Polityka 13.2010 (2749) z dnia 27.03.2010; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Misie nie dają się"
Reklama