Pustki na Okęciu we wrześniowe weekendy to na razie tylko efekt remontu krzyżówki pasów startowych. Ale gdy wszystkie prace się skończą, w nowym terminalu wciąż zbyt ciasno nie będzie. Podobnie zresztą jak w wielu innych polskich portach. Ryanair planuje likwidację na jesieni około 20 połączeń z Polski i do Polski. Na wielu trasach zmniejszy częstotliwość lotów. A przecież ciągle kupuje nowe samoloty, otwiera kolejne bazy i przewozi z roku na rok więcej pasażerów.
Co gorsza, irlandzki gigant nie jest odosobniony w planach ostrych cięć. Druga najważniejsza w Polsce tania linia też mniej entuzjastycznie, niż jeszcze kilka miesięcy temu, wypowiada się na temat naszego rynku. Węgierski Wizz Air zimą z pompą ogłaszał powiększenie operującej w Polsce floty o trzy maszyny, a teraz już bez specjalnego rozgłosu ogranicza liczbę i częstotliwość połączeń. Najpierw zrobił tak w Katowicach. Od września, żeby realizować rozkład lotów z Warszawy, będzie potrzebował już nie czterech, tylko trzech Airbusów. Część nowych połączeń węgierska linia zlikwidowała po zaledwie kilku tygodniach od inauguracji. Na porządku dziennym są też redukcje częstotliwości i wykreślanie z rozkładu lotów dwa lub trzy tygodnie przed ich terminem. Ale to i tak mniej drastyczne kroki niż te, na które zdecydował się Norwegian. A niedawno miał przecież ambicję podbicia polskiego rynku.
Ta linia przez kilka lat utrzymywała na warszawskim Okęciu bazę liczącą w czasach świetności trzy samoloty. Od roku był tylko jeden, a od końca sierpnia nie ma już żadnego. Norwegian zlikwidował wszystkie połączenia do południowej Europy i pozostawił tylko rejsy z Polski do miast norweskich.