Drożejąca ropa, wydłużone z powodu wojny w Ukrainie trasy przelotów, kradzież ponad 400 samolotów przez Rosję i masowy powrót klientów spragnionych wakacji. Linie lotnicze mają powody, by podnosić ceny. Koniec taniego latania?
Branża lotnicza liczyła na mocne, popandemiczne odbicie. Gdy nadeszło, okazało się, że jest do niego kompletnie nieprzygotowana.
Zawieszenie broni w sporze kontrolerów z PAŻP uratuje majówkę, ale do rozwiązania konfliktu droga jeszcze daleka.
Jeśli nie dojdzie do porozumienia z kontrolerami lotów, największym przegranym będą tanie linie. Większość dostępnych slotów otrzyma państwowy Lot.
Mamy nadzieję, że w proponowanej wersji podatek od paliwa lotniczego nie zostanie wprowadzony, bo jest po prostu źle wymyślony – mówi Michał Kaczmarzyk, prezes Ryanair Sun.
Dzisiaj część linii wznowiła międzynarodowe połączenia z Polski, ale rząd znów popisał się niekompetencją. Jej ofiarą padli pasażerowie planujący lecieć do Wielkiej Brytanii, Szwecji lub Portugalii.
W autobusie i pociągu można sprzedawać każde miejsce, a w samolocie co drugie – regulacyjny chaos wprawia w osłupienie przewoźników i utrudnia im życie, gdy walczą o przetrwanie.
Piloci i personel pokładowy linii w Wielkiej Brytanii, Portugalii i Irlandii grożą strajkiem. Ale to niejedyne problemy Ryanaira.
Ciągłe zmiany zasad przewozu bagażu podręcznego, sadzanie osobno podróżujących razem, interpretowanie po swojemu zasad odszkodowań – tanie latanie ma swoją całkiem wysoką cenę.
Ryanair przeżywa bardzo gorące lato, a jego klienci nie wiedzą, czy polecą na upragnione wakacje. Na razie linia idzie na wojnę ze związkowcami, więc strajków będzie coraz więcej.