Dziewięciu na dziesięciu Polaków pytanych o poziom cen twierdzi, że są one za wysokie, coraz wyższe. W tym morzu drożyzny trafiają się jednak rzeczy i usługi niesłychanie tanie, ceny rażąco, podejrzanie niskie. Warto im się przyjrzeć.
Z telefonem lub dekoderem do odbioru telewizji kablowej za złotówkę (plus 22 proc. VAT) sprawa jest prosta. Kupując telefon wart tysiąc złotych za złotówkę, zawieramy z operatorem wielomiesięczną umowę, podczas jej trwania koszt nawet najbardziej wymyślnego aparatu zwróci się operatorowi z nawiązką.
Inaczej z towarami i usługami, które kupujemy i na tym kończy się kontrakt ze sprzedającym. Majtki za złotówkę mogą się nam rozlecieć w pierwszym praniu. Kiedy widzimy buty Made in China za 5 zł, zastanawiamy się, czy aby sam ich transport do Polski nie kosztuje więcej. A jak można zrobić kilogram kiełbasy za 4 zł, skoro skup płaci rolnikowi 4,50 za kilogram żywca? Okazuje się, że można. Niedawno w sieci Kaufland sprzedawano taki wyrób po 3,88 zł za kilogram.
Tanie zajadanie
Kazimierz Stańczyk, wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy Rzeczpospolitej Polskiej, od ponad 50 lat w branży, nieufnie spogląda na kawałek kiełbasy zwyczajnej, którą kupiliśmy w Kauflandzie po wspomniane 3,88 zł za kilogram.
– Jeśli po 3,88, to nie może być kiełbasa, ale wyrób kiełbasopodobny. Sam surowiec na prawdziwą kiełbasę kosztowałby 8–10 zł – mówi.
Scyzorykiem kroi kawałek. (– Konsystencja miękka, pastowata, bez zapachu – ocenia). Kiedy próbuje rozdrobnić kawałek, pasta rozłazi mu się w palcach.