Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Z palca na oko

Sprzedajesz złoto - uważaj!

Creativ Studio Heinemann/Westend61 / Corbis
Może ktoś ma zbędne złoto w szufladach, szkatułkach czy na sobie? Jeszcze nigdy nie można było tak łatwo sprzedać biżuterii. Ale uwaga, w tym handlu na każdym kroku czyhają pułapki.

Gdy ceny złota szaleją, a informacje o tym stale goszczą w mediach, wiele firm chce na tej gorączce zarobić. Jedni proponują złote monety, „sztabki dla każdego” zdeponowane w bezpiecznym banku czy specjalne fundusze inwestycyjne. Część pośredników słusznie przypuszcza, że gdy osoby z nadmiarem gotówki chcą złoto kupować, wiele innych spróbuje pozbyć się starej biżuterii, by podreperować domowy budżet.

To do nich kierują swoją ofertę coraz liczniejsze firmy. Proponują... korespondencyjny skup złota. Na pierwszy rzut oka pomysł wydaje się absurdalny, w praktyce jest coraz popularniejszy. Spółki o działających na wyobraźnię nazwach Gorączka Złota czy Złoty Zysk od miesięcy nie oszczędzają na reklamie, także telewizyjnej. Szkoda tylko, że nie dowiemy się z niej o wszystkich niuansach tej oferty. W tym przypadku są one bardzo ważne.

Skup złota nowej generacji

Sprzedaż nie wymaga większego wysiłku. Najpierw trzeba zadzwonić lub wypełnić na stronie internetowej odpowiedni formularz. To wstępna rejestracja. Po załatwieniu tych formalności klient otrzymuje bezpłatnie specjalną, ubezpieczoną kopertę, do której ma włożyć przeznaczone do sprzedaży złoto i wysłać kurierem do wybranej przez siebie firmy. Tam nastąpi wycena przedmiotów, a pieniądze w ciągu kilku dni znajdą się na koncie bądź zostaną wysłane pocztą.

Zalety są oczywiste: zamiast chodzić z kosztownościami po jubilerach, narażając się przy tym na kradzież, wystarczy zadzwonić i wysłać list. Właśnie wygoda i bezpieczeństwo to główne hasła reklamowe skupów złota nowej generacji. Niestety, w najważniejszej w końcu kwestii ceny przejrzystości już nie ma.

Nie możemy podać na razie żadnych kwot. Wycena następuje u nas i jest przeprowadzana przez najlepszych specjalistów – to standardowy komunikat, jaki słychać na infoliniach korespondencyjnych skupów złota. Problem w tym, że ta wycena odbywa się bez udziału zainteresowanego, a o jej wyniku klient może się przekonać dopiero, gdy zobaczy pieniądze na swoim koncie. Jeśli uważnie przeczyta warunki sprzedaży, będzie wiedział, że po otrzymaniu zapłaty ma, zgodnie z prawem, maksymalnie 10 dni, żeby całą transakcję odwołać. Jeżeli odeśle pieniądze, dostanie swoje złoto z powrotem. I pewnie część klientów tak czyni. Pośrednicy jednak liczą, że osoba sprzedająca będzie tak zadowolona z szybkości obsługi i wygody, że da sobie spokój ze szczegółową analizą wyceny.

Złote pułapki

Tymczasem rynkowe kursy złota zmieniają się ostatnio bardzo szybko. Co więcej, istotne znaczenie ma również kurs dolara, bo to w tej walucie wciąż wyrażane są światowe ceny złota. W przypadku firm, które nie chcą w ogóle podać swoich kursów, sprawa jest szczególnie trudna. Żeby poznać stosowany przez nie przelicznik, trzeba czekać na przelew. Kilka skupów informuje jednak na swoich stronach internetowych, jaką sumę możemy otrzymać za złoto w zależności od jego ciężaru i próby. Okazuje się, że są to ceny wynoszące średnio 75–85 proc. kursów rynkowych z danego dnia. Uważny klient powinien, porównując oferty, sprawdzić aktualną rynkową cenę złota i kurs dolara do złotego. Tylko ilu spośród potencjalnie zainteresowanych to zrobi?

Przy tak wysokich cenach kruszcu zdecydowana większość jego właścicieli będzie zadowolona, że udało im się za stary pierścionek wziąć znacznie więcej pieniędzy, niż byłoby to możliwe jeszcze kilka lat temu. Na sprawdzenie, jak duża jest marża kupującego, zdecyduje się niewielu. Firmy, o których mowa, działają jednocześnie w wielu krajach. Niedawno BBC przeprowadziła testy w Wielkiej Brytanii. Stwierdzono, że na tych transakcjach można sporo stracić, bo oferowane ceny bywają bardzo niekorzystne.

To nie koniec pułapek. Pośrednicy skupujący kruszce korespondencyjnie zastrzegają, że interesuje ich tylko samo złoto, ewentualnie także srebro bądź platyna. Oznacza to, że pierścionek z kamieniem szlachetnym wycenią tylko zgodnie z masą i próbą kruszcu. Kto takiego kamienia nie zdoła usunąć przed wysyłką, albo straci go bezpowrotnie, albo może domagać się zwrotu, już na własny koszt.

Największe ryzyko kryje się jednak gdzie indziej. Biżuteria czy inne przedmioty wykonane w części ze złota mają nierzadko podwójną wartość: tę wynikającą z wyceny materiałów i drugą – kolekcjonerską, historyczną czy po prostu sentymentalną. Ale firmy skupujące złoto wyceniają otrzymane przedmioty tylko i wyłącznie według tej pierwszej wartości. Zwykły pierścionek, wyprodukowany kilka lat temu, potraktują tak samo jak ozdobny, stuletni, pięknie wykonany. Dlaczego?

Reklamujący się w telewizji, prasie czy Internecie eksperci od złota to po prostu przedsiębiorstwa, nierzadko działające na międzynarodową skalę, zbierające tzw. złoty złom i sprzedające go później do dalszego wykorzystania. Zarabiają na różnicy w cenie między tym, co płacą klientom, a tym, co dostaną od firm zajmujących się przetopem złota. Niestety, sporo, szczególnie starszych osób, myli tę usługę z profesjonalnym jubilerstwem.

Na fali gorączki cenowej złoto sprzedają dziś zresztą nie tylko emeryci, ale także wiele młodych osób, zwłaszcza studentów, łatających w ten sposób swój budżet. Prowadzący już nie wirtualne, ale jak najbardziej realne punkty skupu (gdzie najpierw kosztowności wycenia się przy kliencie, a dopiero potem zawiera transakcję), mówią, że sporo osób pozbywa się dziś sztabek kupowanych jako zabezpieczenie przed inflacją. Co ciekawe, oprócz biżuterii do skupów często przynosi się także złoto dentystyczne.

Ceny złota w najbliższym czasie raczej nie spadną, a według wielu ekspertów mogą dalej rosnąć. Jest więc możliwe, że pojawią się nowe, jeszcze oryginalniejsze pomysły skupu i sprzedaży kruszcu. Żadnej drogi nie warto z góry przekreślać, ale każdej trzeba się uważnie przyjrzeć.

Polityka 48.2010 (2784) z dnia 27.11.2010; Rynek; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Z palca na oko"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną