Gdy ceny złota szaleją, a informacje o tym stale goszczą w mediach, wiele firm chce na tej gorączce zarobić. Jedni proponują złote monety, „sztabki dla każdego” zdeponowane w bezpiecznym banku czy specjalne fundusze inwestycyjne. Część pośredników słusznie przypuszcza, że gdy osoby z nadmiarem gotówki chcą złoto kupować, wiele innych spróbuje pozbyć się starej biżuterii, by podreperować domowy budżet.
To do nich kierują swoją ofertę coraz liczniejsze firmy. Proponują... korespondencyjny skup złota. Na pierwszy rzut oka pomysł wydaje się absurdalny, w praktyce jest coraz popularniejszy. Spółki o działających na wyobraźnię nazwach Gorączka Złota czy Złoty Zysk od miesięcy nie oszczędzają na reklamie, także telewizyjnej. Szkoda tylko, że nie dowiemy się z niej o wszystkich niuansach tej oferty. W tym przypadku są one bardzo ważne.
Skup złota nowej generacji
Sprzedaż nie wymaga większego wysiłku. Najpierw trzeba zadzwonić lub wypełnić na stronie internetowej odpowiedni formularz. To wstępna rejestracja. Po załatwieniu tych formalności klient otrzymuje bezpłatnie specjalną, ubezpieczoną kopertę, do której ma włożyć przeznaczone do sprzedaży złoto i wysłać kurierem do wybranej przez siebie firmy. Tam nastąpi wycena przedmiotów, a pieniądze w ciągu kilku dni znajdą się na koncie bądź zostaną wysłane pocztą.
Zalety są oczywiste: zamiast chodzić z kosztownościami po jubilerach, narażając się przy tym na kradzież, wystarczy zadzwonić i wysłać list. Właśnie wygoda i bezpieczeństwo to główne hasła reklamowe skupów złota nowej generacji. Niestety, w najważniejszej w końcu kwestii ceny przejrzystości już nie ma.