W minionym tygodniu Ministerstwo Finansów przedstawiło pomysł odwróconej hipoteki także dla młodych, którzy np. odziedziczyli dom czy mieszkanie, chcą je zajmować, ale jednocześnie dostawać co miesiąc dodatkowe pieniądze. Jeśli znajdą bank (lub inną instytucję finansową), która zechce podpisać stosowną umowę, będzie to możliwe. To taka sprzedaż lokalu na raty, po obniżonej cenie, gdy właściciel jeszcze w nim przebywa.
Pomysł jest nowatorski i mocno komplikuje i tak już ślimaczące się przygotowania do wprowadzenia odwróconej hipoteki. Efekt jest taki, że wokół niej narasta coraz większe zamieszanie. Dotychczas wydawało się, że będzie służyć przede wszystkim ludziom starszym (chociaż w projekcie ustawy nie było limitu wieku). Na przykład samotnym właścicielom nieruchomości, którzy żyli skromnie, nie mieli szans na kredyt i byłby to bodaj jedyny sposób na poprawienie ich sytuacji materialnej. Kredyt „spłaci się sam” po śmierci właściciela.
Związek Banków Polskich przyjął ministerialny pomysł chłodno. – Odwrócony kredyt hipoteczny nie jest atrakcyjny dla młodych ludzi. Przy długim okresie wypłacania rat dostawaliby niewielkie pieniądze. Lepszym rozwiązaniem, dostępnym już dzisiaj, jest pożyczka hipoteczna. Dla banków taki kredyt też jest nieatrakcyjny, obciążony zbyt dużym ryzykiem – mówi Jacek Furga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości ZBP. Jeśli banki nie będą zainteresowane, nowatorski pomysł Ministerstwa Finansów pozostanie na papierze. W praktyce odwrócona hipoteka byłaby wtedy propozycją dla seniorów, jak we wszystkich krajach, w których jest dzisiaj oferowana.