Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Miedziaki na złote

Podatek miedziowy

Polska jest 10. producentem miedzi na świecie - wydobywa się tu 470 tys. ton rocznie. Polska jest 10. producentem miedzi na świecie - wydobywa się tu 470 tys. ton rocznie. Marco Hegner / PantherMedia
Rząd opodatkuje wydobycie miedzi i srebra, bo KGHM Polska Miedź zrobił się nieprzyzwoicie bogaty. Udziałowcy i prawnicy spółki uważają, że to rząd zrobił się nieprzyzwoicie chciwy.
Miedziana rzeźba stworzona przez naturę.EAST NEWS Miedziana rzeźba stworzona przez naturę.

Od dwóch miesięcy wykres kursu akcji KGHM na warszawskiej giełdzie przypomina elektrokardiogram zawałowca: nagłym załamaniom towarzyszą gwałtowne odbicia. Wszystko w rytm plotek i spekulacji, a także oficjalnych komunikatów na temat przygotowywanego projektu ustawy o podatku od wydobycia niektórych kopalin.

Te „niektóre kopaliny” to rudy miedzi i srebra, czyli źródło utrzymania KGHM Polska Miedź. Będzie to więc rzadki przypadek podatku dla jednego podatnika, bo jak na razie nikt inny rud miedzi i srebra w Polsce nie wydobywa (choć są tacy, którzy prowadzą poszukiwania). Wprowadzenie nowego typu daniny zwanej na świecie podatkiem kopalnianym (mining tax) to jedno z najważniejszych gospodarczych zamierzeń obecnego rządu. Premier Tusk w sejmowym exposé wymienił je na pierwszym miejscu. Dodał też, że po miedzi i srebrze przyjdzie kolej na wydobycie ropy oraz gazu, w tym zwłaszcza łupkowego.

Akcjonariusze KGHM Polska Miedź wtedy właśnie po raz pierwszy wpadli w panikę, bo nikt wcześniej o nowym podatku nie wspominał. Wartość akcji ze 180 zł błyskawicznie zjechała do ok. 100 zł. Inwestorzy zrozumieli, że z rekordowymi zyskami spółka definitywnie się pożegna, a oni muszą przygotować się na perspektywę skromniejszej dywidendy. Szybkie wyliczenie wskazywało, że gdyby podatek w rządowej wersji obowiązywał w 2011 r., spółka zapłaciłaby 2,3 mld zł.

Dziś, za sprawą rosnących cen miedzi i srebra na światowych rynkach oraz słabszego złotego, KGHM jest krezusem. Zysk za 2011 r. wyniesie ponad 11 mld zł! Dzięki temu koncern może nie tylko płacić tradycyjnie wysokie, rekordowe w Polsce, wynagrodzenia i premie załodze, ale też akcjonariuszom dostaje się sowita dywidenda (pójdzie na nią, jak rok wcześniej, ok. 3 mld zł). Może także inwestować. Właśnie kupuje Quadra FNX, kanadyjską spółkę wydobywającą rudy miedzi i metali szlachetnych w obu Amerykach, za ponad 9 mld zł (pójdą na to głównie pieniądze ze sprzedaży akcji operatorów telekomunikacyjnych Polkomtel i Dialog). To największe zagraniczne przejęcie dokonane przez polską spółkę. A przecież czekają kolejne inwestycje, jak choćby związane z obowiązkowym udziałem państwowych koncernów w kampanii poszukiwania gazu łupkowego.

Podatkować czy odpolityczniać?

Skarb Państwa jest w KGHM mniejszościowym akcjonariuszem; ma 31,7 proc. To wystarcza, żeby sprawować kontrolę, ale zyskami trzeba się dzielić z resztą akcjonariuszy stosownie do udziału w kapitale. Państwo nie jest tym zachwycone, bo ma dziś wyjątkowy apetyt na dywidendę. Minister finansów cieszy się z każdej złotówki, jaką uda się wycisnąć ze spółek, zwłaszcza z KGHM, która płaci najwięcej. Podatek z tytułu wykorzystania należących do państwa złóż surowców jest więc sposobem na ograniczenie konieczności kłopotliwego dzielenia się zyskiem.

Głód gotówki sprawia także, że rozbudowane programy inwestycyjne kontrolowanych przez państwo spółek, zwłaszcza prowadzone za granicą, nie budzą entuzjazmu. Dla nich samych to często posunięcia racjonalne, które w dłuższym horyzoncie mogą powiększyć zasoby surowcowe czy wzmocnić pozycję na rynkach światowych (o ile nie skończą się finansową katastrofą jak inwestycja KGHM w Kongu czy Orlenu na Litwie). Jednak z punktu widzenia państwowego księgowego oznaczają eksport kapitału i mniej pieniędzy z podatku CIT oraz dywidendy.

Pojawiły się nawet sygnały, że zakup Quadry może przesądzić o losie prezesa Herberta Wirtha. Na razie prezes ocalał, ale znajduje się w trudnej sytuacji. Z jednej strony usiłuje bronić firmy, przekonując, że podatek, owszem, dlaczego nie, ale KGHM jest już mocno obciążony, więc apeluje o umiar. Z drugiej musi reprezentować interes najważniejszego akcjonariusza, bo inaczej straci jego zaufanie. A z tym zaufaniem i tak ma problem, bo minister skarbu dostał od premiera zadanie odpolitycznienia spółek Skarbu Państwa. Na razie minister ograniczył się do zmian swoich przedstawicieli w radzie nadzorczej. Szybkie wprowadzenie podatku jest sprawą ważniejszą. Chodzi o to, by jeszcze w tym roku pojawiły się pieniądze. Plan zakłada, że będzie to 1,8 mld zł.

Podatek elastyczny

Zadanie stworzenia podatku otrzymał wiceminister finansów Maciej Grabowski. Zadanie niełatwe ze względu na tempo i charakter daniny, której w polskim systemie fiskalnym jeszcze nie było. W efekcie doszło do sporego zamieszania i publicznych sporów w łonie rządu. Zastrzeżenia wobec projektu głośno wyrażali ministrowie gospodarki i skarbu oraz Rządowe Centrum Legislacji. Wszystko to rozhuśtało kurs akcji KGHM do tego stopnia, że KNF zaczął sprawdzać, czy ktoś nie usiłuje zarobić na tym zamieszaniu.

 

Podstawą wymiaru podatku ma być zawartość miedzi i srebra w koncentracie, czyli przetworzonej i wzbogaconej rudzie, jaka trafia do huty. Podatek będzie wyliczany co miesiąc, na podstawie wzorów, w których zmiennymi są średnie notowania miedzi i srebra na londyńskiej giełdzie metali oraz kurs złotego. W zależności od sytuacji rynkowej może przybierać trzy formy: płaskiego podatku w wysokości 0,5 proc. wówczas, gdy cena miedzi jest dramatycznie niska (poniżej 12 tys. zł/t), rosnącego wraz ze wzrostem ceny metalu i znów płaskiego (ponad 30 proc.), gdy staje się rekordowo wysoka (od 46 tys. zł/t).

Ten ostatni scenariusz jest jak na razie czysto hipotetyczny, bo nigdy takiej ceny nie notowano, ale w dyskusji często przytaczany, bo na jego przykładzie przeciwnicy podatku dowodzą, że może dojść do sytuacji, w której podatek będzie większy od zysku i doprowadzi KGHM do upadku. Podobnie jak w scenariuszu załamania na rynku miedzi (tak bywało), kiedy ceny spadają poniżej kosztów produkcji. – Prowadziliśmy analizy danych historycznych i zapewniam, że w żadnym scenariuszu nie ma obaw o kondycję koncernu, bo formuła podatku jest elastyczna – wyjaśnia minister Grabowski, dodając, że realna stopa obciążenia KGHM daninami publicznymi będzie na poziomie 44–49 proc., czyli średnim stosowanym dla spółek surowcowych na świecie. Przeciwnikom podatku z wyliczeń wychodzi, że efektywna stopa podatkowa już dziś wynosi ok. 62 proc.

KGHM zarejestrował się jako oficjalny lobbysta i walczy w swojej sprawie. Szefowie spółki niechętnie jednak wypowiadają się publicznie o podatku – lepiej się ministrowi nie pokazywać jako otwarty krytyk pomysłów premiera. Prezes Wirth ostrzegł jednak w TVN CNBC, że podatek w takiej konstrukcji może sprawić, że eksploatacja złóż o najniższej zawartości miedzi stanie się nieopłacalna. Wątpliwości dotyczą przyszłości kopalni Lubin i pobliskiej huty Legnica. Minister Grabowski nie obawia się takiego scenariusza. – Złoże w kopalni Lubin ma rzeczywiście najniższą zawartość miedzi, ale za to najwyższą srebra. Wydobycie rudy i jej przerób pozostanie opłacalne – przekonuje.

Miedź walcząca

KGHM w swej akcji lobbingowej nie kwestionuje samego podatku, ale ostrzega, że jego konstrukcja i wysokość mogą podkopać rentowność spółki. Przekonuje, że błędem jest nieuwzględnianie kosztów eksploatacji złóż ani przerobu, jak również wydatków na poszukiwanie nowych zasobów surowcowych. Być może koncern w większym stopniu niż dziś będzie korzystał z importowanego koncentratu. Do walki przystąpili też miedziowi związkowcy, których przestraszyła możliwość zamknięcia huty i jednej z trzech kopalń, a jeszcze bardziej perspektywa zmniejszenia zysków KGHM. Dziś dużą część zarobków w lubińskim koncernie stanowią wypłaty premii z zysku. Dlatego związkowcy protestowali pod Sejmem i nie wykluczają strajku, choć są w trudnej sytuacji, bo kwestie podatkowe nie mogą stanowić podstawy sporu zbiorowego.

 

Przeciwko podatkowi wypowiedziały się już partie opozycyjne oraz samorządowcy. W tym nawet samorząd województwa dolnośląskiego, choć władzę sprawuje tu PO. Władze Lubina postanowiły kupić niewielki pakiet akcji KGHM, by jako akcjonariusze wystąpić na drogę sądową. Lęk samorządowców wynika z prostej przyczyny: ich dochody w dużym stopniu zależne są od podatku CIT, jaki płaci KGHM. Nowy podatek uważają za zamach Warszawy na budżety samorządowe Dolnego Śląska. Do akcji przeciw podatkowi dołączają kolejne organizacje biznesowe, samorządowe, eksperckie. Akcja robi wrażenie centralnie sterowanej: dziennikarze otrzymują komunikaty i apele różnych organizacji, po czym dzwoni zawsze ta sama osoba, by upewnić się, czy korespondencja dotarła.

Ustawa jest w Sejmie i za chwilę trafi pod głosowanie. Założenie było takie, by weszła w życie 1 marca, ale okazało się to nierealne. Zdaniem prezesa Wirtha, jeżeli podatek wejdzie w maju, to fiskus ma jeszcze szanse w tym roku na 1,31,5 mld zł.

Ostrożnie z węglem

Prof. Stanisław Speczik z Państwowego Instytutu Geologicznego, ekspert w dziedzinie złóż surowców, a w przeszłości prezes KGHM, jest zaniepokojony wpływem nowego podatku na kondycję ekonomiczną lubińskiego koncernu. – KGHM czekają ogromne wydatki związane z poszukiwaniem i udostępnianiem nowych złóż, bo dotychczas eksploatowane są na wyczerpaniu. KGHM w ciągu najbliższych lat będzie musiał znaleźć na to nawet 30 mld zł – ocenia prof. Speczik.

Jego zdaniem tworzenie odrębnego miedziowego podatku nie ma sensu. KGHM płaci przecież opłaty koncesyjne, za użytkowanie górnicze oraz dodatkowo eksploatacyjną od każdej tony wydobytej rudy. Opłaty są co prawda niewielkie i nie zasilają budżetu centralnego, ale można byłoby je przecież odpowiednio podnieść i zmodyfikować. Podobnego zdania jest Janusz Steinhoff, były wicepremier, ekspert w dziedzinie górnictwa, którego także martwi, że nieprzemyślane decyzje podatkowe mogą odbić się na sytuacji tak ważnej dla polskiej gospodarki spółki.

W Ministerstwie Finansów trwają dziś prace nad kolejnym podatkiem kopalnianym od wydobycia węglowodorów – ropy i gazu. Premier wiele sobie obiecuje po zyskach, jakie budżetowi zapewni gaz łupkowy. A co z naszym najważniejszym bogactwem naturalnym – węglem? Jeśli podatkujemy wydobycie srebra, to i o czarnym złocie fiskus nie powinien zapominać. Zwłaszcza że górnictwo jest prywatyzowane, kopalnie przynoszą zyski. Szef miedziowych związkowców i poseł SLD Ryszard Zbrzyzny jest przekonany, że resort finansów już pracuje nad podatkiem węglowym, więc zachęca górników do wspólnej walki.

– Na razie nie ma mowy o podatku od wydobycia węgla. Właśnie weszła akcyza na węgiel, mamy opłaty za emisję CO2. A przede wszystkim obowiązuje akcyza na energię elektryczną, wytwarzaną u nas głównie z węgla. W praktyce jego wydobycie jest już obciążone stawką 13 proc. – przekonuje minister Grabowski. Po raz kolejny okazuje się, że węgiel to nie surowiec naturalny. To poważny problem polityczny. Lepiej go nie ruszać.

Polityka 09.2012 (2848) z dnia 29.02.2012; Rynek; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Miedziaki na złote"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną