Kim jest polski wynalazca? Wybitnym naukowcem? Pomysłowym inżynierem? Genialnym samoukiem? Cudownym dzieckiem Internetu? Najczęściej jest etatowym pracownikiem państwowej wyższej uczelni albo branżowego instytutu badawczo-rozwojowego. Jest twórcą albo współtwórcą wynalazków, które posuwają naprzód myśl techniczną w górnictwie, hutnictwie, ciężkiej chemii, przemyśle maszynowym.
Nie mamy zresztą tych wynalazców wielu. Choć tyle się mówi o budowaniu innowacyjnej gospodarki opartej na wiedzy, nasz wkład w postęp naukowo-techniczny wciąż jest mizerny. W ciągu roku polskie firmy uzyskują 1,4 tys. krajowych patentów. – Tylko nieliczne składają wnioski w Europejskim Urzędzie Patentowym. W ubiegłym roku przyznano zaledwie 45 patentów europejskich podmiotom z Polski. Nie wynika to z powodów finansowych, bo na koszty patentowe można dostać dofinansowanie. Nie mamy innowacyjnej gospodarki – wyjaśnia Anna Korbela, prezes Polskiej Izby Rady Rzeczników Patentowych. W tym samym czasie firmy niemieckie otrzymały 13,5 tys. patentów europejskich, francuskie 4,8 tys., włoskie 2,3 tys.
– Nasza gospodarka jest odtwórcza, po prostu za mało inwestujemy w badania i rozwój – tłumaczy przyczyny tego stanu prof. Stanisław Sołtysiński, ekspert w dziedzinie prawa własności intelektualnej. Wraz z piątką wybitnych profesorów, znawców tej tematyki, wystosował otwarty list do prezydenta Komorowskiego apelując, by Polska nie przystępowała do europejskiego jednolitego systemu ochrony patentowej. Grozi to, ich zdaniem, dramatycznymi skutkami dla polskiej gospodarki. Podobne apele wystosowały organizacje biznesowe i związki pracodawców PKPP Lewiatan, BCC, KIG.