Jerzy Wiśniewski przyjechał do Raciborza w sobotnie popołudnie 17 listopada. Towarzyszyła mu żona, dwóch ochroniarzy i grupa współpracowników. Wieść o tym szybko rozeszła się po mieście, bo Rafako jest tu największą firmą i głównym pracodawcą. Szybko więc przed drzwiami i w holu fabrycznego biurowca zebrał się tłumek. Marek Tylka, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników FK Rafako, zapewnia jednak, że nie była to jakaś masówka. Najwyżej kilkadziesiąt osób. Nie doszło też do rękoczynów, bo i takie informacje się pojawiły. Było nerwowo, to fakt, bo nikt nie wiedział, po co Wiśniewscy przyjechali. I dlaczego z ochroniarzami. Chcą siłą przejąć zakład? I co z nim zrobią? W Raciborzu wiele osób jest przekonanych, że Wiśniewski ma złe zamiary. Będzie zwalniał ludzi, ciął pensje, może nawet zamknie Rafako.
Triumf i upadek
Jerzy Wiśniewski jest głównym akcjonariuszem (42 proc.) spółki giełdowej PBG SA, do której bezpośrednio i pośrednio należy ponad 60 proc. akcji Rafako. PBG to jedna z największych polskich grup budowlanych, do niedawna gwiazda warszawskiej giełdy. Dziś jednak znajduje się w ciężkich opałach. Tak jak niemal wszystkie duże firmy budowlane zaangażowała się w program budowy autostrad i tak jak one poniosła ogromne straty. Spółki z grupy PBG budowały też trzy z czterech wielkich stadionów na Euro 2012 z podobnym rezultatem.
W efekcie kilka spółek z grupy PBG, w tym największe Hydrobudowa i Aprivia, złożyły wniosek o upadłość. Taki sam wniosek musiała też złożyć spółka-matka. Spółki-córki są w likwidacji, w przypadku PBG sąd orzekł upadłość z możliwością zawarcia układu. Wierzycielami są kooperanci, obligatariusze i banki, które udzielały kredytów. W sumie PBG jest im winna 3,4 mld zł, a być może i więcej. Skala długów, a także wielkość i znaczenie PBG dla gospodarki (6,5 tys.