Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Pasażerowie, wysiadka

Czy jest ratunek dla polskiej kolei?

Katowice, październik 2011 r., ówczesny marszałek województwa śląskiego Adam Matusiewicz odprawia symbolicznie pierwszy pociąg Kolei Śląskich. W grudniu 2012 r. podał się do dymisji. Powód - chaos w Kolejach.. Katowice, październik 2011 r., ówczesny marszałek województwa śląskiego Adam Matusiewicz odprawia symbolicznie pierwszy pociąg Kolei Śląskich. W grudniu 2012 r. podał się do dymisji. Powód - chaos w Kolejach.. Andrzej Grygiel / PAP
Tak dalej jechać się nie da. Kolejowe przewozy pasażerskie znalazły się na ślepym torze. Grudniowy chaos na Śląsku tylko potwierdził fatalną kondycję kolejnictwa w Polsce.
Zawał Kolei Śląskich jest porażką kolei jako takiej. Pokazuje, że nikt w Polsce nie poczuwa się do odpowiedzialności za funkcjonowanie systemu komunikacyjnego państwa.Bogusz Połczyński/Reporter Zawał Kolei Śląskich jest porażką kolei jako takiej. Pokazuje, że nikt w Polsce nie poczuwa się do odpowiedzialności za funkcjonowanie systemu komunikacyjnego państwa.

Trwa liczenie strat, do jakich doprowadziło załamanie się transportu na liniach obsługiwanych przez Koleje Śląskie (KŚ). Poszukiwani są winni. Jedno i drugie jest trudne. Bo jak policzyć mitręgę, zdenerwowanie i spóźnienia tysięcy pasażerów, którzy marzli na dworcach w oczekiwaniu na pociągi, które nie przyjechały? Na razie więc można liczyć koszty zastępczego transportu autobusowego, a także cenę, jaką urząd marszałkowski zapłaci Przewozom Regionalnym, by zrobiły to, czego samorządowe Koleje Śląskie nie dały rady. Wychodzi kilkadziesiąt milionów złotych.

Znalezienie winnego też nie jest łatwe. Pierwszy podejrzany, Marek Worach, były już prezes Kolei Śląskich, zniknął. Pozostaje na zwolnieniu lekarskim, dzięki czemu nie musi się tłumaczyć. A wciąż jest pracownikiem KŚ. W pierwszym dniu kryzysu przekonywał, że zawinił naczelnik dyspozytury taborowej, który wysłał pociągi nie tam, gdzie trzeba, a co gorsza, kiedy się zorientował... uciekł. Kolejarze za jednego z winnych uznali Stanisława Biegę, radykalnego działacza ekologicznego ze Stowarzyszenia Zielone Mazowsze, który na zlecenie Kolei Śląskich przygotował nowy rozkład jazdy. Twierdzą, że ekspert zlekceważył realia i nie dało się jeździć zgodnie z rozkładem. W rezultacie każdy opóźniony skład wywoływał efekt domina. – Konstruktor rozkładu nie przyjął rezerwy czasowej potrzebnej do zawracania na stacjach lokomotyw – wyjaśnia Michał Borowski, były prokurent, a dziś prezes Kolei Śląskich. Na dodatek okazało się, że maszyniści często nie znali tras, na które ich wysyłano.

Marszałek województwa śląskiego Adam Matusiewicz podał się do dymisji już w piątym dniu kryzysu, przyznając się przy tym do grzechu łatwowierności: – Zawiodłem się na ludziach, którym zaufałem, ale nie zmienia to faktu, że ponoszę polityczną odpowiedzialność za to, co się stało.

Polityka 04.2013 (2892) z dnia 22.01.2013; Rynek; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Pasażerowie, wysiadka"
Reklama