Rynek

Polsko ratuj!

Czemu upadają firmowe giganty

Minister skarbu cały w nerwach siedzi przy telefonie. Kto następny zadzwoni, wzywając ratunku? Minister skarbu cały w nerwach siedzi przy telefonie. Kto następny zadzwoni, wzywając ratunku? East News
Nasze państwo przypomina dziś pogotowie ratunkowe, zasypane lawiną wezwań do firm w stanie krytycznym. Są stany zawałowe, chorzy przewlekle, ofiary wypadków drogowych. Kogo da się uratować i jak?
Firmy, które szykują się do budowy elektrowni, mają mizerną płynność. Mogą nie przejść już pierwszego testu, jakim będzie uzyskanie gwarancji bankowych.Walter Geiersperger/Corbis Firmy, które szykują się do budowy elektrowni, mają mizerną płynność. Mogą nie przejść już pierwszego testu, jakim będzie uzyskanie gwarancji bankowych.

Załamanie przychodzi zwykle niespodziewanie. Pacjenci do ostatniej chwili kręcą, fałszują wyniki, przekonują, że nic im nie jest. Konrad Jaskóła, prezes spółki budowlanej Polimex-Mostostal, w marcu ub.r. prognozował znaczny wzrost zysku. Wkrótce okazało się, że zamiast zysku będą straty spowodowane nietrafionymi kontraktami autostradowymi, Polimex ma gigantyczny dług (2,5 mld zł) i bez pomocy państwa nie przetrwa. Jaskóła został odwołany, ale w wydanej właśnie książce, wywiadzie rzece, „Lider. Rola wartości” przekonuje, że była to decyzja niesprawiedliwa. Zarządzał jak prawdziwy lider, a Polimex wpadł tylko w przejściowe trudności.

Podobnie sprawę przedstawiał Jerzy Wiśniewski, prezes i główny akcjonariusz koncernu budowlanego PBG. Firma jest dziś w upadłości układowej. Prezes do końca przekonywał, że nie dzieje się nic dramatycznego i PBG się z tego wyliże. Szukał pomocy państwa, ale zrezygnował i ostatnio wybrał się do Chin, by tam znaleźć lekarstwo. Może uda mu się pozyskać inwestora.

Choroba przewlekła

Pacjenci z dawno zdiagnozowanymi chorobami przewlekłymi także często nadrabiają miną. Stocznia Gdańsk ma już za sobą jedną akcję reanimacyjną. Jako jedyna z dużych historycznych stoczni ocalała dzięki politycznemu poparciu Lecha Kaczyńskiego (w kampanii prezydenckiej obiecał oddzielenie jej od Grupy Stoczni Gdynia). Dzięki temu na gruzach upadłej Stoczni Gdańskiej mogła powstać Stocznia Gdańsk, która ma dziś ukraińskiego właściciela – Związek Przemysłowy Donbasu (ISD Polska) oraz państwową Agencję Rozwoju Przemysłu jako akcjonariusza mniejszościowego.

Jeszcze kilka miesięcy temu z Gdańska wiało optymizmem: zatrudnimy 600 nowych pracowników, najlepsi mogą zarobić nawet 7 tys. zł miesięcznie. Stocznia ma dużo zamówień we wszystkich trzech dziedzinach swojej aktywności – budowie statków, wież wiatrowych i konstrukcji stalowych.

Polityka 11.2013 (2899) z dnia 12.03.2013; Rynek; s. 37
Oryginalny tytuł tekstu: "Polsko ratuj!"
Reklama