Uziemiony w Polsce dreamliner stoi na stanowisku numer 44. Nie należy temu przypisywać specjalnej symboliki. Co prawda Lot cierpi za miliony, których nie może na dreamlinerze zarabiać. Ale Amerykanie wydają się być odporni nie tylko na gesty symboliczne, ale nawet sugestie prawne. Zalecają cierpliwość, troskliwą konserwację i częste próby techniczne silników, bo to drogie i wrażliwe urządzenie. Prawdziwy Rolls-Royce wśród silników. I to dosłownie, bo polskie maszyny wyposażono właśnie w silniki tej firmy. Jeden kosztuje jakieś 18 mln dol. Trudno się dziwić, że nikomu w Locie nawet powieka nie drgnie, kiedy co 11 dni trzeba wpompować w zbiorniki dreamlinera cysternę lotniczej nafty. A następnie mozolnie ją wypalić na bocznym pasie startowym.
Bravo Alfa
16 stycznia amerykański Federalny Urząd do spraw Lotnictwa w porozumieniu z Europejską Agencją Bezpieczeństwa Lotniczego podjął decyzję o uziemieniu wszystkich Boeingów 787 dreamliner. Decyzja była z kategorii nagłych, ale spodziewanych, bo pierwsi użytkownicy sami zaczęli decydować się na wstrzymywanie lotów 787. Najwięcej problemów mieli z nowoczesnymi bateriami zasilającymi najważniejsze układy samolotu. Dreamliner jest tak nowoczesny, że mówiono o nim latający komputer. Przy jego konstruowaniu zrezygnowano z większości mechanicznych systemów sterujących, zastępując je elektrycznymi. Łatwo sobie wyobrazić, co by się stało z latającym komputerem, gdyby w czasie lotu pojawiły się kłopoty z zasilaniem. Czarę goryczy przelał samozapłon baterii na pokładzie jednego z samolotów należących do japońskich linii lotniczych.
W polskim przypadku uziemiono wszystkie, czyli dwa, 787 o symbolach rejestracyjnych: Sierra Papa – Lima Romio Alfa (SP-LRA) i Sierra Papa – Lima Romio Bravo (SP-LRB).