Moi drodzy, jedziecie do Egiptu czy rezygnujecie?” – pyta na turystycznym forum internetowym wakacje.pl mleczyk1987. Natychmiast sypią się posty tych, którzy wykupili wczasy, ale się wahają, tryskające optymizmem komentarze tych, którzy właśnie wrócili, a także kibiców, którzy lubią się wypowiadać na każdy temat. Nie brakuje też wpisów osób wypoczywających w Egipcie: co wy tam wiecie, my wszystko widzimy z bliska. Każdy ma jednak inny punkt widzenia, bo kurorty, do których jeżdżą Polacy, są rozrzucone na dwóch kontynentach i znacznie od siebie oddalone. Inna sytuacja jest w Tabie nad Zatoką Akaba tuż przy granicy z Izraelem, inna w Sharm el-Sheikh na południowym Synaju, a jeszcze inna w Hurghadzie czy Marsa el-Alam na afrykańskim wybrzeżu Morza Czerwonego.
Na dodatek wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. „Widzieliśmy manifestację i wyglądała raczej malowniczo niż groźnie. Jest spokojnie, a Egipcjanie robią wszystko, żeby turyści czuli się dobrze i bezpiecznie. Słońce, plaża i baseny funkcjonują bez zmian” – uspokaja Beata70. Za to panikę sieje Joasia1980, budząc wśród forumowiczów irytację: „Większość moich znajomych zrezygnowała. To nie czas na Egipt”.
Tymczasem Aisha w dość zaskakujący sposób przekonuje, że sytuacja jest coraz lepsza. „Ogłoszenie stanu wyjątkowego jest bardzo dobrą wiadomością, bo to znaczy, że wszelkie rozróby armia zamierza dusić w zarodku, nie będzie zbierania się, przesiadywania i bicia piany oraz nakręcania się wzajemnego”. Aisha to Polka mieszkająca w Hurghadzie, gdzie wraz z mężem Egipcjaninem prowadzą lokalne biuro turystyczne.