Jedyna uczciwa odpowiedź brzmi: „zależy kto”. Jeśli Sejm zmiany przegłosuje, będzie to sukces wicepremiera Jacka Rostowskiego i rządu. Przekazanie do ZUS wszystkich, znajdujących się obecnie w OFE, obligacji Skarbu Państwa jest zabiegiem, który rozwiązuje największe i realne problemy budżetu. Obniża bowiem gwałtownie rosnący dług publiczny i to aż o 8 punktów procentowych. Z kolei wprowadzenie dobrowolności wyboru OFE z pewnością oznaczać będzie znaczną poprawę sytuacji ZUS. Podobnie jak sukcesywne przekazywanie mu naszych oszczędności z OFE na 10 lat przed emeryturą. Zarówno jednak zadłużenie państwa, jak i dziura w ZUS nie są spłacane z prywatnych dochodów Tuska i Rostowskiego, ale z naszych podatków. Więc wygrana rządu jest także pośrednio naszym zyskiem jako podatników.
Największym przegranym będą PTE (powszechne towarzystwa emerytalne), które zarządzają naszymi pieniędzmi w OFE. Przez te kilkanaście lat sporo na nas zarobiły. Tylko w 2012 r. z prowizji pobieranej od każdej składki zgarnęły 290 mln zł. Plus 1 mld zł tzw. opłaty za zarządzanie, liczonej od całej zgromadzonej przez nas kwoty, czyli – ok. 280 mld zł. Ich zarobki, bez względu na efekty inwestycji, były pewne. Nawet gdy członkowie OFE tracili, zarządzający funduszami zarabiali tyle samo. Po zmianach towarzystwa zarobiłyby dużo mniej, strumień pieniędzy płynących do OFE zmniejszyłby się co najmniej o połowę (z powodu zakazu kupowania obligacji), a być może – dużo bardziej (gdyby wielu ludzi wróciło do ZUS). Część PTE zapewne zniknęłaby z rynku.
Do grona przegranych trzeba też zaliczyć tzw. rynki finansowe, w tym – Giełdę Papierów Wartościowych.