Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Nabijanie w tutkę

Niebezpieczne podnoszenie akcyzy

Minister finansów nie ma szczęśliwej ręki do akcyzy od używek. Od kilku lat zakłada w planach dużo większe wpływy niż te, które udaje mu się w rzeczywistości osiągnąć. Minister finansów nie ma szczęśliwej ręki do akcyzy od używek. Od kilku lat zakłada w planach dużo większe wpływy niż te, które udaje mu się w rzeczywistości osiągnąć. Bruno Haver / Smarterpix/PantherMedia
Minister finansów zaplanował na przyszły rok podwyżki podatku akcyzowego od używek. Zyska na tym czy straci?
Polityka

Maszyna do produkcji papierosów przypomina automat do napojów: duża, kolorowa metalowa szafa z ekranem dotykowym na frontowej ścianie i tajemniczymi szufladami. Obsługa nie jest skomplikowana. Klient kupuje u sprzedawcy torbę tytoniu, gilzy, czyli tutki, oraz podpisuje umowę dzierżawy stojącej obok maszyny, płacąc stosowny czynsz. Potem wsypuje do jej wnętrza tytoń, wciska guzik i przez szybkę może obserwować, jak powstają jego własne papierosy z filtrem.

Maszyna suszy surowiec, kroi go, a potem zręcznie upycha w gilzach. Po kilku minutach są gotowe. Nie są to jakieś superpapierosy, na dodatek bez pudełka, ale palić się dają. Ich najważniejszą zaletą jest cena. Za dwadzieścia sztuk płaci się 5,5 zł, czyli ponad połowę taniej, niż kosztuje w sklepie najtańsza paczka. Nawet na bazarze za paczkę z przemytu trzeba zapłacić o 1–2 zł drożej. Bo papierosy z maszyny, choć zawierają nikotynę, przed skutkami której ostrzega minister zdrowia, to nie zawierają akcyzy, której tak spragniony jest minister finansów.

Urządzenia, które pojawiły w wielu polskich miastach, są więc zaawansowanymi technicznie urządzeniami do nabijania fiskusa w tutkę. Ich konstrukcja jest dostosowana do przepisów podatkowych. Tytoń kupuje się w liściach, a nie w formie krajanki. Bo za krajankę trzeba płacić akcyzę. Liście są wilgotne, w plastikowych torbach, bo od stycznia tego roku także sprzedaż suszu tytoniowego została objęta akcyzą. Ale wilgotne liście można legalnie przerobić na bezakcyzowe papierosy. Warunkiem jest, że robi się to samemu, na własne potrzeby, a nie na handel. Dlatego każdy klient korzystający z maszyny staje się na kilka minut jej dzierżawcą i operatorem.

Polityka 46.2013 (2933) z dnia 12.11.2013; Rynek; s. 41
Oryginalny tytuł tekstu: "Nabijanie w tutkę"
Reklama