Akcja „Bojkot” przygotowana została perfekcyjnie. Chyba nawet za dobrze, bo z tego właśnie powodu trudno przypisać jej autorstwo prawdziwym konsumentom. Tu widać rękę mistrza PR, czarnego PR. Podobno łódzkich Młodych Socjalistów. Wieczorem 3 stycznia pojawił się na Facebooku profil „Reserved: Nie kupuję u oszustów podatkowych”. Reserved to jedna z marek odzieżowej firmy LPP. Jako przyczynę bojkotu podano fakt, że firma swoje marki (m.in. także Cropp, House, Town, Mohito i najnowszą Sinsay), z chęci obniżenia sobie podatków, zarejestrowała na Cyprze, a zaraz potem w Emiratach Arabskich. Przez kolejne dni pod bojkotem podpisało się 10 tys. jego zwolenników.
Data rozpoczęcia bojkotu wydaje się nieprzypadkowa. To był ponoworoczny piątek, przed długim weekendem, w czasie którego cała Polska nie pracowała. Nietrudno było więc przewidzieć, że w tym czasie nikt z LPP nie zareaguje. Faktycznie winowajca obudził się dopiero w poniedziałek. Do pracy w gdańskiej centrali LPP stawiły się piarowskie służby – i strzeliły sobie w kolano, żądając od administratora Facebooka zamknięcia profilu z powodu bezprawnego używania znaków towarowych firmy. W ten prosty sposób do zarzutów o oszustwa podatkowe można było dopisać kolejne – że firma narusza wolność wypowiedzi. Dla internautów to jeszcze gorsze niż unikanie płacenia podatków w kraju. Sama informacja o rejestracji kilku marek na Cyprze nie była żadną nowością. LPP jest firmą giełdową, o wszystkim, co ważne, informuje w bieżących raportach. News nieco pachniał naftaliną.
Kolejny facebookowy profil pachnie natomiast piarem, tym razem autora wskazać łatwiej.