Rada Polityki Pieniężnej w minionym roku sześć razy obniżyła podstawowe stopy procentowe. Kredyty hipoteczne są tanie jak nigdy dotąd, ale pożyczających nie przybyło. – Liczba kredytów mieszkaniowych udzielonych w 2013 r., a także ich wartość, będzie prawdopodobnie niższa niż w najgorszym pokryzysowym 2009 r. – ocenił wstępnie Jacek Furga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Związku Banków Polskich.
Zadłużanie się na wiele lat wymaga optymizmu. Tymczasem mało kto dzisiaj wierzy, że zawsze znajdzie niezłą pracę.
W tym roku amatorów kredytów mieszkaniowych powinno być jednak więcej. W styczniu wszedł w życie program Mieszkanie dla Młodych, który przyciągnie do banków wielu młodych klientów. Rezerwowanie mieszkań, które można kupić z przewidzianą w programie dopłatą, zaczęło się już kilka miesięcy temu. Najwcześniej w Poznaniu, Gdańsku, Łodzi, gdzie rynkowe ceny mieszkań są stosunkowo niskie i większość nowego budownictwa kwalifikuje się do dopłat z MdM.
Cenny prezent
Wsparcie dla młodych polega na wpłaceniu za nich przez państwo wkładu na mieszkanie. To 10 albo 15 proc. ceny. Młodzi ludzie na ogół nie mają oszczędności, a banki wymagają w tym roku posiadania własnego wkładu. Dzięki dopłacie zmniejszą się także raty kredytu, bo pożyczy się mniej. Państwo daje młodym cenny prezent, po który wielu już sięga. Oczywiście, jeśli mają zdolność kredytową.
– Każdy bank zakłada minimalne koszty utrzymania gospodarstwa domowego, które dla jednej osoby wynoszą 1–1,3 tys. zł miesięcznie. Pozostałe środki mogą być przeznaczone na spłatę raty – mówi Michał Krajkowski, główny analityk Domu Kredytowego Notus.