Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Potężna broń

O niej rozmawiali Belka z Sienkiewiczem, czyli dlaczego potrzebna jest nowa ustawa o NBP

Marek Belka, prezes NBP. Marek Belka, prezes NBP. Flickr CC by 2.0
Okoliczności prac nad nową ustawą o NBP sprawiają, że polityczna awantura zastępuje dyskusję nad sensem zmian. A mogą być one dla Polski rewolucyjne. I bardzo przydatne.

Najłatwiej byłoby oczywiście przerwać wszystkie przygotowania i projekt wyrzucić do kosza. Znacznie trudniej będzie nowelizację ustawy o Narodowym Banku Polskim przeprowadzić przez wzburzony parlament. Minister Mateusz Szczurek, chociaż „techniczny”, podjął się tego zadania i chce, żeby NBP miał do dyspozycji takie instrumenty, jakich używają najpotężniejsze banki centralne świata: amerykański Fed, Bank Anglii czy Europejski Bank Centralny. Afera taśmowa paradoksalnie prace nad zmianami przyspieszyła, bo do tej pory toczyły się one niebywale wolno. Pierwsze koncepcje powstały już w marcu ubiegłego roku, czyli kilka miesięcy przed słynną, podsłuchaną rozmową. Mimo to do dzisiaj projektu nie ma nawet w Sejmie.

Tymczasem największy sens miał on właśnie w ubiegłym roku, gdy sytuacja Polski na rynkach finansowych była bez porównania gorsza niż dzisiaj. Deficyt znacznie przekraczał ustalone ramy, nadchodziła nowelizacja budżetu, polska gospodarka praktycznie stała w miejscu, a z powodu działań amerykańskiego banku centralnego oprocentowanie naszych obligacji wzrosło. Teraz jest dużo lepiej, chociaż powodem do zmartwień pozostaje inflacja, a raczej... jej brak, czyli ryzyko deflacji.

Sercem nowej ustawy jest umożliwienie bankowi centralnemu skupowania obligacji skarbowych na rynku wtórnym. Przed kryzysem nikomu nawet nie przyszłoby do głowy proponować takie rozwiązanie, jednak ostatnie lata na świecie pokazały, że banki centralne naciskane przez zdesperowanych polityków są gotowe na wszystko. Skupując w ten sposób obligacje, mogą one pompować miliardy w gospodarkę, wspierać akcję kredytową, walczyć z deflacją, a w przypadku strefy euro nawet ratować przed bankructwem słabsze kraje. Minister Szczurek ma rację, gdy przypomina, że bez skupowania papierów Grecji, Portugalii czy Włoch przez Europejski Bank Centralny być może nie udałoby się ocalić wspólnej waluty.

Reklama