żywając zwrotu „klęska urodzaju”, należy zachować wyjątkową ostrożność. Można tym rozzłościć rolników, sadowników, plantatorów. Owszem, spadają na nich różne klęski, ale konkretnie jakie? O tym chcą decydować sami. Tymczasem media, eksperci, a nawet GUS, ogłaszając wyjątkowy urodzaj tych czy innych gatunków owoców, warzyw, zbóż, wprowadzają zamieszanie i destabilizują rynek. Podbijają tylko bębenka firmom prowadzącym skup i przetwórstwo. Te zaś, powołując się na doniesienia o obfitych zbiorach, płacą grosze, tłumacząc, że towaru na rynku jest za dużo.
Czarna rozpacz z czarną porzeczką
Najgorzej jest z czarną porzeczką. Koszt wyprodukowania kilograma owoców to 2–2,50 zł, a przetwórnie gotowe są płacić najwyżej 50–60 gr. – Zbiory w tym roku były normalne, może nawet nieco niższe niż przed rokiem. Nie ma więc klęski urodzaju, jest za to totalny krach. Wielu plantatorom nie opłacało się nawet zbierać owoców – tłumaczy Wiesław Błocki, właściciel gospodarstwa ogrodniczego z Siemiatycz, prezes Krajowego Stowarzyszenia Plantatorów Czarnych Porzeczek (KSPCP). Sam zastanawia się nad zlikwidowaniem przynajmniej części plantacji, która przynosi straty.
Polska jest największym w Europie producentem owoców czarnej porzeczki. To specyficzny produkt, bo niemal w całości przeznaczony do przerobu przemysłowego. Plantatorzy są więc skrajnie uzależnieni od przetwórców. Ci zaś twierdzą, że popyt na porzeczkowe soki i przetwory jest ograniczony, więc nie chcą robić zapasów. Mają ich zresztą dosyć z lat poprzednich. Poparzyli się trzy lata temu, skupując czarne porzeczki nawet po 5 zł za kilogram.