W sklepie za maliny płacimy kilka razy więcej, niż rolnicy dostają w skupie, więc rząd podejrzewa zmowę cenową zagranicznych koncernów. Do jej wytropienia wysłał już CBA, UOKiK i wszystkie inne możliwe służby. A plantatorzy uważają, że to rząd ich wyprowadził w pole.
Uprawiane od tysięcy lat, wysławiane przez poetów mango jest w Indiach narodowym skarbem, miłością i obsesją. Trwa sezon na te soczyste owoce. Wyjątkowo drogie, bo wielkie upały właśnie niszczą połowę plonów.
W zeszłym roku było za gorąco. W tym jest zbyt zimno. Na dodatek susza i pandemia. Wygląda na to, że amatorzy truskawek nie mają co liczyć na niskie ceny owoców. Nie pierwszy raz.
Mimo niezwykłego bogactwa przetworów na sklepowych półkach warto zrobić własne konfitury na zimę.
Kiedy zdesperowani plantatorzy wysypywali pod nogi warszawiaków dorodne, ale za tanie maliny, premier wskazywał winnych: poprzednie rządy, które perły naszego przetwórstwa sprzedały obcym. W tym czasie kolejną perłę przejęli Chińczycy. Rząd nie zareagował. Wpuścił na nasz rynek prawdziwego smoka.
Dyskonty odzwyczaiły nas od owoców lokalnych. Wkrótce zapomnimy o wiśniach łutówkach i śliwkach węgierkach, jak nie pamiętamy szklanek czy renklodów. Zastąpią je mutanty, takie jak pomelo, już lansowane przez sieci.
Czy wiosenne nowalijki są przereklamowane? Przeciwnie – ostatni werdykt uczonych brzmi: to nasz najcenniejszy eliksir zdrowia!
Mamy wyjątkowo urodzajny rok. Kiedyś byłby to powód do radości, a dziś spory problem.
Od kilku dni modnie jest jeść jabłka na złość Putinowi.
Producenci bananów zwierają szyki, tworzą potęgę, która utrzyma niską cenę owoców. Ale banany nie staną się przez to słodsze – o ile w ogóle przetrwają.