Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Nie pierwszy taki kryzys

Rubel tonie: W kogo uderzają spadki rosyjskiej waluty?

Potapova Valeriya / Smarterpix/PantherMedia
Rosja 16 lat temu przeżyła podobny kryzys, teraz jej gospodarka wydaje się odporniejsza na wstrząsy. Kto i dlaczego odczuje ich największe skutki?

Ostatni raz Rosja przeżyła podobny do obecnego krach na rynkach kapitałowych w 1998 r. Nie dziwi więc, że przed oczami większości obserwatorów życia gospodarczego stają obrazy z okresu tzw. kryzysu rosyjskiego – długie kolejki przed kantorami, wymuszona przez rynek dewaluacja rubla, a w konsekwencji kryzys polityczny, galopująca inflacja i długotrwała recesja. Tym razem jednak konsekwencje krachu będą znacząco różne, bo rosyjska gospodarka jest dużo odporniejsza na kondycję rynków finansowych, a i same rynki funkcjonują inaczej niż 16 lat temu.

Główną cechą rosyjskiej gospodarki jest jej samowystarczalność. To jeszcze zaszłość z czasów komunistycznych, gdy ze względów militarnych każda socjalistyczna gospodarka miała być w stanie funkcjonować nawet po odcięciu wszelkich dostaw z zagranicy. Dlatego stopień uzależnienia Rosjan od towarów z importu jest dużo mniejszy niż innych krajów europejskich. Sprowadzane są właściwie tylko dobra luksusowe oraz zaawansowane maszyny i urządzenia. W rezultacie Moskwa mogła sobie pozwolić na wprowadzenie embarga na unijną żywność bez ryzyka wystąpienia niedoborów.

Także teraz, gdy rubel szybko tanieje, wzrost cen na ulicach Petersburga czy Moskwy widać prawie wyłącznie w sklepach z zagranicznymi towarami. Niektóre z importowanych artykułów już teraz są metkowane w dolarach, a coraz więcej europejskich i amerykańskich firm, w tym elektroniczny gigant Apple, wstrzymują bezpośrednią sprzedaż swoich towarów w Rosji.

Przyspieszającą inflację odczuwają jednak nieliczni – w przeciwieństwie do 1998 r. podwyżki cen dotykają głównie najzamożniejszych Rosjan, których do tej pory było stać na importowane towary luksusowe.

Reklama