Kurs dolara na rosyjskiej giełdzie właśnie przekroczył 100 rubli. To największy spadek waluty od początku inwazji na Ukrainę. Sankcje działają, gospodarka w wojennym trybie sobie nie radzi, a Kreml najwyraźniej nie wie, jak ugasić kryzys.
Putin wydał dekret zobowiązujący nabywców gazu i innych surowców do regulowania rachunków w rublach. Jeśli się nie podporządkują, kurek zostanie zakręcony. Coś jednak poszło nie tak i broń nie wypaliła. I raczej nie wypali.
Wyparowało kilkaset miliardów dolarów należących do Rosji. Zachód uznał, że po ataku na Ukrainę Rosjanie po prostu nie zasługują na te pieniądze.
Rosyjskie banki nie rozliczą transakcji zagranicznych, a bank centralny nie będzie mógł interweniować w celu ratowania rubla.
Rosja 16 lat temu przeżyła podobny kryzys, teraz jej gospodarka wydaje się odporniejsza na wstrząsy. Kto i dlaczego odczuje ich największe skutki?
Rosjanie nie zdają sobie sprawy z sytuacji gospodarczej w swoim kraju. To jeszcze jeden z sukcesów propagandy Kremla, która zapewnia ich, że nic złego się nie dzieje. – Przecież nie zarabiamy w dolarach, tylko w rublach, zmiana kursu to nie jest nasz problem – tłumaczą mieszkańcy Rosji.
Polska, mimo okresowych nadwyżek niektórych towarów rolnych, od wielu lat więcej za granicą kupuje, niż sprzedaje. W 1996 roku nadwyżka polskiego importu nad eksportem towarów rolno-spożywczych wyniosła 1,2 mld dolarów, a w 1997 blisko pół miliarda. Dodatnie saldo wymiany mamy tylko z krajami byłego ZSRR. Ostatnio szybko się ono powiększało, do czasu załamania rosyjskiej gospodarki.
"Dewaluacji rubla nie będzie. Oświadczam to zdecydowanie i wyraźnie" - zapewnił Borys Jelcyn 14 sierpnia. Kategoryczne oświadczenie prezydenta Rosji na krótko tylko uspokoiło sytuację na moskiewskiej giełdzie, gdzie dzień wcześniej akcje większości notowanych spółek straciły podczas jednej sesji 15-25 proc. wartości. 17 sierpnia panika na giełdzie przeniosła się do banków. Kurs sprzedaży dolara wzrósł w kantorach Moskwy z 6,4 nawet do 9,5 rubla.
- Gospodarka rosyjska jest na krawędzi katastrofy - powiedział Borys Jelcyn na specjalnym wspólnym posiedzeniu rządu i opozycyjnego parlamentu. Bez podjęcia odpowiednich kroków możemy przestać rozmawiać o demokracji - dodał premier Kirijenko. Prezydent zażądał przyjęcia przez Dumę antykryzysowego pakietu trzydziestu ustaw, i to do 16 lipca, kiedy zaczynają się parlamentarne wakacje. Jeśli nie, to pogadamy inaczej - dorzucił prezydent.