Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Podróże kuleją

Polskie absurdy kolejowe

W nowej, drugiej perspektywie Unia przeznaczyła na polską kolej ponad 8 mld euro. Teraz PKP PLK słowo „modernizacja” coraz częściej zastępuje więc słowami „rewitalizacja” lub „rehabilitacja”. W nowej, drugiej perspektywie Unia przeznaczyła na polską kolej ponad 8 mld euro. Teraz PKP PLK słowo „modernizacja” coraz częściej zastępuje więc słowami „rewitalizacja” lub „rehabilitacja”. AN, Krzysztof Żuczkowski / Forum
Dostajemy z Unii miliardy na budowę i modernizację kolei. Ale przejazd 90 km z Radomia do Warszawy do pracy wciąż zajmuje prawie 3 godziny w jedną stronę.
Pociąg osobowy EN57, kiedyś żółto-niebieski, dzisiaj już w różnych kombinacjach kolorystycznych.Krzysztof Mystkowski/KFP/Reporter Pociąg osobowy EN57, kiedyś żółto-niebieski, dzisiaj już w różnych kombinacjach kolorystycznych.

Rok 2015. Pobudka tuż po godz. 3 w nocy, żeby zdążyć na peron o 5.20. Może się będzie na godz. 8 w Warszawie. Potem tramwaj, autobus, firma. Po pracy pędem na powrotny o 16.14. A jak się nie zdąży, a czasem się nie zdąży, to następny jest dopiero przed godz. 19. Wówczas w domu jest się trochę przed północą, pod warunkiem że ktoś mieszka blisko stacji. – I gdy człowiek wreszcie dociera do domu, to zostaje mu tylko zjeść kolację razem ze śniadaniem i pójść spać, żeby znów wstać o trzeciej – mówi z goryczą Zdzisław Maszkiewicz, szef radomskiej Solidarności, nawiązując do słynnego monologu wypowiadanego przez Józefa Nalberczaka w filmie Stanisława Barei „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”.

Ludzie dojeżdżają, bo muszą. Radom ma rekordowe w Polsce bezrobocie – 27 proc., a są miasteczka, jak Szydłowiec, gdzie bez szans na pracę jest prawie 40 proc. Do Warszawy dojeżdża co najmniej 10 tys. ludzi. W tłoku, na stojąco, bo miejsc za mało, dosypiając, ile się da. Średnia prędkość na tej starej trasie to 60 km na godz., gdzieniegdzie z ograniczeniami do 40 czy 20 km/godz. Między Radomiem a Warką na długości ok. 50 km jest tylko jeden tor i mijanki.

Nierzadko kiblami (jak nazywa się popularnie żółto-niebieskie kiedyś, dzisiaj już w różnych kombinacjach kolorystycznych, pociągi osobowe EN57) nie dociera się w ogóle. Każda kradzież przez złomiarzy elementu sieci trakcyjnej czy urządzeń sterowania – a zdarzają się często – zatrzymuje cały ruch na szlaku. Regularnie trafiają się usterki. W tym miesiącu, w jednym tygodniu, z powodu złego stanu linii doszło do awarii sieci trakcyjnej między Grabowem a Warką i pociągi były opóźnione o 3 godz., dzień później, z tego samego powodu, stanęły pomiędzy Kruszyną a Dobieszynem.

Polityka 4.2015 (2993) z dnia 20.01.2015; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Podróże kuleją"
Reklama