W sprawie pieprzu prezydenta Bronisława Komorowskiego zaalarmował Kazimierz Kubrak z małopolskiej Solidarności, pracownik baru mlecznego w Nowej Hucie. Zwrócił uwagę na niefortunne rozporządzenie ministra finansów, które na liście 74 surowców dotowanych przez państwo nie umieściło przypraw. Żadnych, nawet pieprzu czy majeranku. Barom mlecznym do gotowania potraw dotowanych wolno używać tylko surowców dotowanych. Na taki pomysł minister finansów wpadł w grudniu ubiegłego roku.
Teraz trzeba będzie alarmować prezydenta w sprawie skwarków. W zupie, która po zmianie przepisów może już być popieprzona, nie może bowiem pływać ani jedna skwarka. Do żurku nie wolno już dodawać kiełbasy, a grochówki w żadnym razie gotować na wędzonce. Państwa, zdaniem ministra Mateusza Szczurka, nie stać na to, by dotować zjadaczy mięsa. Skwarki można więc dodawać na specjalne życzenie konsumenta jako drugą, niedotowaną potrawę. Gorzej z grochówką.
Dzięki pomysłowości urzędników fiskalnych w barach mlecznych nadal trwają kuchenne rewolucje.
Kto ma prawo do pieprzenia
Gdyby Kubrak nie wstrzelił się w gorący okres kampanii wyborczej, odpowiedź z Kancelarii Prezydenta, być może, ograniczyłaby się do słów: „wyjaśniamy, że Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej nie zmienia rozporządzeń wydawanych przez członków Rady Ministrów i nie ingeruje w ich treść, ale wnioski są wnikliwie analizowane i przekazywane Głowie Państwa. Pan Prezydent przykłada do przekazywanych w nich uwag i spostrzeżeń dużą uwagę. Pomaga to Głowie Państwa utrzymać kontakt ze społeczeństwem, lepiej poznać jego problemy i oczekiwania”. Z poważaniem Wojciech Zabłocki, starszy referent Biura Listów i Opinii Obywatelskich Kancelarii Prezydenta RP.
Najwyraźniej jednak starszy referent do tak sformułowanej odpowiedzi się nie ograniczył.