Jak pokazują badania CBOS z 2012 r., 72 proc. Polaków myśli o swojej przyszłości. Ta świadomość wzrasta wraz z wiekiem. W grupie ludzi młodych (25–34 lata) kwestią starości przejmuje się jedynie 24 proc. osób, ale już w przedziale 45–54 lata – 39 proc. Ponad 70 proc. badanych utożsamia wiek podeszły z chorobami, niedołężnością oraz utratą pamięci, 56 proc. obawia się niesamodzielności i bycia ciężarem dla innych, a 32 proc. – złych warunków życia i utraty bliskich. Ale choć myślimy o tym, co nas może spotkać, kiedy się zestarzejemy, będziemy schorowani czy niepełnosprawni, to jedynie 20 proc. z nas ubezpieczyłoby się, gdyby ubezpieczenia były dobrowolne. Większość nie odkłada pieniędzy z myślą o starości czy chorobie, ale oczekuje pomocy od państwa. System ubezpieczeń społecznych jest gwarancją, że emeryci i niezdolni do pracy będą mieli z czego żyć.
Niezależnie od ryzyka
Czym się różnią ubezpieczenia społeczne od standardowych? W zwykłym systemie, zanim ubezpieczyciel uzna, że możemy ubezpieczyć się na życie, sprawdzi, jaki jest stan naszego zdrowia (schorzenia genetyczne, podwyższone ciśnienie itp.) oraz jaki wykonujemy zawód. Czy jesteśmy pilotem, a może często skaczemy na spadochronie lub pracujemy na wysokościach? Krótko mówiąc, zdobywając takie informacje, ubezpieczyciel będzie chciał ograniczyć ryzyko wypłaty ewentualnego świadczenia. A jeżeli ryzyko to będzie wysokie, składka ubezpieczeniowa również.
W przypadku ubezpieczeń społecznych państwo musi nimi objąć wszystkich i nie jest to zależne od wysokości ryzyka. Aby jednak nabyć prawo do świadczenia z ubezpieczeń społecznych, musimy spełnić określone warunki: np. osiągnąć odpowiedni wiek czy staż pracy. Nie zależą one jednak od naszych wrodzonych predyspozycji, ale od zasad takich samych dla wszystkich.