Pociąg do przestworzy?
Rząd rozważa konsolidację LOT-u z PKP Intercity, a może i PKP Cargo. To kuriozalny pomysł
To, że LOT ma poważne kłopoty, wszyscy wiemy od dawna. Co prawda przez moment wydawało się, że dzięki pomocy publicznej (ponad pół miliarda złotych z naszych kieszeni) i niskim cenom ropy wreszcie wychodzi na prostą, ale były to płonne nadzieje.
Okazuje się, że strata za ubiegły rok, mimo bardzo taniego paliwa, może sięgnąć nawet 250 mln zł. Jeśli wierzyć przeciekom z resortu skarbu do mediów, rząd rozważa konsolidację LOT-u z PKP Intercity, a może i PKP Cargo. W ten sposób narodowy przewoźnik miałby uzyskać pieniądze na przetrwanie. To oczywiście inna forma pomocy publicznej, której oficjalnie, przynajmniej przez najbliższe dziesięć lat, LOT dostać już nie może.
Współpraca przewoźników lotniczych i kolejowych jest standardem w krajach, które mają pociągi na wysokim poziomie. W przypadku szybkich połączeń kolejowych liniom lotniczym nie opłaca się po prostu z nimi konkurować. Oferują zatem swoim pasażerom w cenie biletu dojazd koleją do portu przesiadkowego i dalszą podróż samolotem. O takich ofertach mówi się też w Polsce, niestety na razie bez efektu.
A miałyby one duży sens zwłaszcza po uruchomieniu Pendolino i skróceniu czasu jazdy między stolicą a Krakowem, Katowicami czy Gdańskiem. PKP Intercity i LOT powinny zatem rozpocząć stałą współpracę. Z pewnością wie o tym dobrze nowy prezes LOT-u Rafał Milczarski, mający spore doświadczenie w branży kolejowej.
Jednak nie oznacza to w żadnym razie, że te spółki należałoby połączyć. Taki kuriozalny pomysł nie został dotąd nigdzie zrealizowany i nie bez powodu. Lotnictwo i kolej to dwa zupełnie różne biznesy, spełniające też odmienne funkcje. Linia lotnicza ma radzić sobie sama, bez wsparcia państwa, oferując usługi dla tych, którym zależy na czasie.