Nissan Teatro for Dayz nie zachwyca urodą. Jest mały, kanciasty, przypomina kostkę na kółkach. Nic dziwnego, bo do jego budowy wykorzystano nadwozie mikrovana Dayz, należącego do rodziny samochodów kei. To osobliwa kategoria miniaturowych autek, niespotykanych poza Japonią. W ten sposób Japończycy walczą z kłopotami paliwowymi, zatłoczeniem dróg i brakiem miejsc do parkowania.
Teatro jest autem elektrycznym, bo dziś wszystkie modele zwiastujące nowe czasy są na baterie albo zasilane z ogniw wodorowych. Jednak to nie silnik ani akumulatory są w tym autku najważniejsze. Nawet nie bardzo wiadomo, jaki ma silnik i na ile wystarczy zapas prądu. Najważniejsze jest wnętrze, bo Teatro for Dayz jest studium na temat przystosowania samochodu przyszłości do nadchodzącej generacji użytkowników. Socjologowie nazywają ich tubylcami cyfrowego świata.
Auta w sieci
Urodzili się z laptopami, tabletami, smartfonami, gamepadami w rękach i nie są w stanie ich wypuścić. Jak ich skłonić do zainteresowania się samochodem? Odpowiedź jest prosta: zamienić go w jeżdżący smartfon. Teatro jest jedną z prób realizacji tej koncepcji. Nie chodzi przy tym o wbudowany telefoniczny zestaw głośnomówiący czy nawigację, bo to dzisiaj banał. Chodzi o to, by cały samochód był smartfonem.
Teatro nie ma tradycyjnej tablicy wskaźników, bo przedni panel pełni funkcję wielkiego ekranu dotykowego. Jedynie mała kierownica przypominająca gamepad jest wspomnieniem dawnych czasów, kiedy to młodych ludzi kręciło sportowe kółko, zegary, przełączniki i efektowna dźwignia zmiany biegów. Współczesnych młodych bardziej kręcą ekrany. Dlatego na przedniej konsoli mogą się wyświetlać wszystkie potrzebne informacje i dotykowo (albo głosowo) można sterować rozmaitymi funkcjami auta.