Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Twardowski 2.0

Polski program kosmiczny

Tak będzie wyglądała sonda InSight, gdy wyląduje na Marsie i rozłoży swoje słoneczne panele. W jej wyposażeniu znajdzie się przygotowywany przez polską firmę penetrator gruntu. Tak będzie wyglądała sonda InSight, gdy wyląduje na Marsie i rozłoży swoje słoneczne panele. W jej wyposażeniu znajdzie się przygotowywany przez polską firmę penetrator gruntu. Patrick H. Corkery/NASA/JPL-Caltech / Lockheed Martin
Wicepremier Morawiecki, prezentując swój program, zapomniał o polskim przemyśle kosmicznym. Teraz nadrabia to zaniedbanie. Flaga na maszt, kosmos jest nasz?
W prezentacji swojego programu wicepremier Mateusz Morawiecki nie wspominał o kosmosie. Teraz jednak wicepremier nadrabia zaległości.Łukasz Dejnarowicz/Forum W prezentacji swojego programu wicepremier Mateusz Morawiecki nie wspominał o kosmosie. Teraz jednak wicepremier nadrabia zaległości.

Spółka Astronika? – strażnik w warszawskim Centrum Astronomicznym PAN musi się chwilę zastanowić. – Prosto do końca, korytarzem w lewo, ostatnie drzwi na prawo. Za drzwiami kilku młodych ludzi siedzących przed komputerami. Widz filmów popularnonaukowych nie tak sobie wyobraża siedzibę spółki zajmującej się technologią kosmiczną.

Tymczasem Astronika to firma w polskiej branży kosmicznej sławna. Uczestniczy w budowie sondy InSight, która poleci na Marsa w ramach programu amerykańskiej agencji kosmicznej NASA „Discovery”. Lądownik po opadnięciu na Czerwoną Planetę ma zająć się „eksploracją wnętrza przy użyciu badań sejsmicznych, geodezji i transportu ciepła”. I właśnie urządzenie do badania wnętrza planety zbudowali polscy specjaliści. Jest rodzajem małego mechanicznego kreta, który samodzielnie wbija się w grunt. InSight to misja, którą z Amerykanami przygotowują rządowe agencje kosmiczne Francji (CNES) i Niemiec (DLR). Jak w tym gronie znaleźli się Polacy, skoro Polska nie uczestniczy w programie NASA?

Koledzy z niemieckiej agencji DLR poprosili nas o pomoc. Mieli kłopoty z penetratorem do badania marsjańskiego gruntu. Musi się on samodzielnie wbić na głębokość 5 m i tam przeprowadzić badania temperatury, przewodnictwa elektrycznego itp. – wyjaśnia Marcin Dobrowolski, prezes Astroniki.

NASA określiła też wiele innych wymagań dotyczących m.in. zużycia energii i czasu zagłębiania urządzenia. Niemiecki penetrator zagłębiał się zbyt wolno i nie osiągał wymaganych 5 m. Specjaliści z Astroniki zmienili konstrukcję urządzenia, dzięki czemu teraz zagłębia się jak trzeba i to w rekordowym tempie 74 minut. Nawet Amerykanie byli pod wrażeniem. Dlatego zgodzili się na udział małej polskiej spółki, choć początkowo byli bardzo nieufni.

Polityka 21.2016 (3060) z dnia 17.05.2016; Rynek; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Twardowski 2.0"
Reklama