Spółka Astronika? – strażnik w warszawskim Centrum Astronomicznym PAN musi się chwilę zastanowić. – Prosto do końca, korytarzem w lewo, ostatnie drzwi na prawo. Za drzwiami kilku młodych ludzi siedzących przed komputerami. Widz filmów popularnonaukowych nie tak sobie wyobraża siedzibę spółki zajmującej się technologią kosmiczną.
Tymczasem Astronika to firma w polskiej branży kosmicznej sławna. Uczestniczy w budowie sondy InSight, która poleci na Marsa w ramach programu amerykańskiej agencji kosmicznej NASA „Discovery”. Lądownik po opadnięciu na Czerwoną Planetę ma zająć się „eksploracją wnętrza przy użyciu badań sejsmicznych, geodezji i transportu ciepła”. I właśnie urządzenie do badania wnętrza planety zbudowali polscy specjaliści. Jest rodzajem małego mechanicznego kreta, który samodzielnie wbija się w grunt. InSight to misja, którą z Amerykanami przygotowują rządowe agencje kosmiczne Francji (CNES) i Niemiec (DLR). Jak w tym gronie znaleźli się Polacy, skoro Polska nie uczestniczy w programie NASA?
– Koledzy z niemieckiej agencji DLR poprosili nas o pomoc. Mieli kłopoty z penetratorem do badania marsjańskiego gruntu. Musi się on samodzielnie wbić na głębokość 5 m i tam przeprowadzić badania temperatury, przewodnictwa elektrycznego itp. – wyjaśnia Marcin Dobrowolski, prezes Astroniki.
NASA określiła też wiele innych wymagań dotyczących m.in. zużycia energii i czasu zagłębiania urządzenia. Niemiecki penetrator zagłębiał się zbyt wolno i nie osiągał wymaganych 5 m. Specjaliści z Astroniki zmienili konstrukcję urządzenia, dzięki czemu teraz zagłębia się jak trzeba i to w rekordowym tempie 74 minut. Nawet Amerykanie byli pod wrażeniem. Dlatego zgodzili się na udział małej polskiej spółki, choć początkowo byli bardzo nieufni.