To pytanie szczególnie dręczyło uczestników tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego. W nowoczesnym budynku centrum kongresowego w centrum Katowic przez trzy dni kilka tysięcy przedsiębiorców wszystkich branż próbowało dowiedzieć się, co im przyniesie „dobra zmiana”. Katowicki kongres to doroczne, zapewne największe spotkanie świata polskiej gospodarki, ekspertów i przedstawicieli administracji państwowej oraz unijnej. Tegoroczny był jednak wyjątkowy. Było to pierwsze poważne spotkanie z nową władzą. Władza nie ukrywała nieufności, a biznes strachu.
Nieufność władzy pojawiła się już na starcie: skorzystać z zaproszenia na katowicki kongres czy go zbojkotować? W końcu to impreza kojarzona z rządami Platformy. Premier Donald Tusk inaugurując pierwszy EKG w 2009 r., triumfalnie ogłaszał, że dzięki jego polityce Polska pozostaje zieloną wyspą w pogrążonej w kryzysie Europie, a sala nie szczędziła mu oklasków. Potem co roku setki ministrów, wiceministrów, dyrektorów departamentów jeździły do Katowic, by przekonywać tysiące prezesów, dyrektorów i menedżerów do polityki rządów PO-PSL. Czy władza „dobrej zmiany” nie powinna zerwać z tym zblatowaniem polityki i biznesu?
Katowicki EKG organizuje prywatna spółka Polskie Towarzystwo Wspierania Przedsiębiorczości. Na czele rady kongresu stoi od początku Jerzy Buzek, europoseł PO, były premier i przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Co gorsza, organizator nie był tak przewidujący, jak twórcy Forum Ekonomicznego w Krynicy i nie przyznał zawczasu Jarosławowi Kaczyńskiemu tytułu Człowieka Roku. Słynny ubiegłoroczny „hołd krynicki” sprawił, że tamtejsza impreza będzie się mogła odbyć w tym roku w zupełnie innej atmosferze.