Pamiątka to wieś w gminie Tarczyn, 40 km na południe od Warszawy, przy drodze krajowej nr 7. W letnie piątkowe popołudnie na przejście dla pieszych w Pamiątce wkraczają mieszkańcy okolicznych miejscowości. Niosą transparenty: „NIE dla linii 400 kV w gminie Tarczyn”, „400 000 V precz z Jaktorowa”, „Mamy bielika, niech 400 kV stąd znika!”. Na drodze błyskawicznie tworzy się gigantyczny korek, bo nie wszyscy kierowcy w porę dowiedzieli się o blokadzie. Nie pierwszej zresztą, bo tydzień wcześniej protest przeciw planowanej przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) budowie linii najwyższych napięć 2x400 kV Kozienice – Ołtarzew odbył się w miejscowości Oddział, na trasie katowickiej.
Blokując główne wylotowe drogi ze stolicy, mieszkańcy Mazowsza Zachodniego starają się zwrócić uwagę na krzywdę, jaka ich spotyka. Nie chcą, by w pobliżu ich domów stanęły wielkie słupy z dwoma kablami każdy pod napięciem 400 000 V.
Gdzieś jednak stanąć muszą. – Musimy zbudować linię Kozienice–Ołtarzew, by wyprowadzić energię z nowo budowanego bloku w Elektrowni Kozienice. To element pierścienia sieci najwyższych napięć wokół Warszawy, jest on niezbędny dla bezpiecznego funkcjonowania Krajowego Systemu Elektroenergetycznego – wyjaśnia Beata Jarosz z PSE. Kłopot tylko w tym, że Ołtarzew, gdzie PSE zbudowały niedawno swoją stację energetyczną, leży koło Ożarowa Mazowieckiego. To peryferie Warszawy, tereny gęsto zabudowane osiedlami domków jednorodzinnych, do których coraz liczniej emigrują mieszkańcy stolicy, szukając spokoju i bliskości natury. Tymczasem zamiast natury czeka ich budowa, a potem widok wielkich słupów. No i najgorsze: groza pola elektromagnetycznego, które powoduje raka, na co jak twierdzą mają dowody.