iPhone 7 przejdzie do historii, ale raczej nie jako telefon rewolucyjny, czy sprzedający się najlepiej w historii. Otwiera on erę smartfonów Apple bez standardowego gniazda słuchawkowego. Być może to znak czasów, a inni producenci wkrótce podążą śladami koncernu zarządzanego przez Tima Cooka. Jednak taka zmiana może raczej zniechęcić niektórych dotychczasowych posiadaczy telefonów Apple do wymiany ich na nowszy model. Zwłaszcza, że zwykłe słuchawki staną się wtedy bezużyteczne.
Tymczasem iPhone pozostaje dla Apple zdecydowanie najważniejszym produktem, odpowiadającym aż za dwa trzecie obrotów koncernu. Gorsza sprzedaż iPhone’a w ostatnich miesiącach spowodowała natychmiast słabsze wyniki Apple i rozczarowanie inwestorów. Inne urządzenia Apple zresztą też nie są hitami. iPad nie jest w stanie zrekompensować strat, bo fascynacja tabletami mija. Z kolei zegarek Apple Watch, którego nowy model też zaprezentowano wczoraj, to wciąż produkt niszowy i tak na razie pozostanie. To dlatego Apple wprowadza do sprzedaży nowego iPhone’a, chociaż poza usunięciem gniazda słuchawkowego żadnej rewolucji w nim nie ma. Lepszy aparat czy szybszy procesor to standardowe ulepszenia, które raczej szturmu na sklepy nie spowodują.
Apple wie, że najważniejsze dotąd dla rynki firmy – Europa i Ameryka Północna – są już jego produktami bardzo nasycone, a wielu użytkowników nie chce wymieniać ich tak często, jak życzyłby sobie tego koncern. Ogromne możliwości wzrostu są co prawda nadal w Chinach, ale tamtejsze władze zniechęcają coraz bardziej swoich obywateli do kupowania produktów Apple. Inwestorzy oczekują od tego giganta przełomu, zupełnie nowego, rewolucyjnego rozwiązania, które jak kiedyś iPod, iPhone i iPad, zadziwi świat i spowoduje euforię wśród klientów.