Jedzenie zupy widelcem
Jedzenie zupy widelcem. Co Michał Boni doradziłby Morawieckiemu?
Rafał Woś: – Chciałem pana namówić, żebyśmy zapomnieli na chwilę o wojnie PiS i PO, która ustawia nam debatę publiczną od ponad dekady. Damy radę?
Michał Boni: – Jeśli pan śledzi mój sposób funkcjonowania w polityce i moim ugrupowaniu, to wie, że nie będzie z tym problemu.
Świetnie. Niech pan w takim razie spróbuje spojrzeć na Mateusza Morawieckiego jak na swojego następcę, który robi w PiS z grubsza to, co pan w rządzie Tuska. U pana to się nazywało Polska 2030, u Morawieckiego mamy Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR). Co pan poradzi młodszemu koledze, żeby za parę lat nie było rozgoryczenia? I gadania, że taka piękna strategia tylko, niestety, nikomu niepotrzebna.
Do pewnego stopnia ja właśnie tak na Morawieckiego patrzę. Nie wiem, czy on to docenia, ale bez doświadczenia z Polską 2030 miałby dużo trudniej.
Dlaczego?
Jak zaczynałem, nie było potrzeby dalekosiężnej wizji. Przywódcy polityczni byli skupieni na rozwiązywaniu bieżących problemów. Ministrowie pilnowali swoich resortów i nie chcieli, żeby ktoś im się wtrącał do interesu. Urzędnicy siedzieli w swoich silosach, nierzadko dublując zadania i nie wiedząc nawet o swoim istnieniu. Trafiłem w moment, kiedy – ze wsparciem Tuska – można to było zmienić.
Czyli Morawiecki ma łatwiej niż pan?
Porusza się w innym otoczeniu. Ma za sobą – jak myślę – jednolity rząd. Z drugiej strony musi się dopasowywać do zamiarów bardzo silnego lidera Jarosława Kaczyńskiego, czego mu nie zazdroszczę.
Słychać, że pan też nie miał łatwo z Tuskiem.
Eee, plotki. Silny lider jest zawsze potrzebny. Z punktu widzenia demokracji jest jednak lepiej, jeśli on jest jakoś zintegrowany ze strukturą rządową i ponosi demokratyczną odpowiedzialność.