Adam Grzeszak: – Podobno w środowisku przedsiębiorców zawiązał się spisek, który sabotuje politykę rządu. Spiskowcy ponoć wierzą, że wrócą dawne czasy. Pan do nich należy?
Jeremi Mordasewicz: – Nie należę, bo nie ma żadnego spisku. To są jakieś absurdalne podejrzenia prezesa Kaczyńskiego.
Prezes ma jednak na to dowody: skurczyły się inwestycje. Przedsiębiorcy nie inwestują w zyskowne przedsięwzięcia gospodarcze. To nienormalne.
Rzeczywiście, od kilku kwartałów hamuje tempo wzrostu PKB za sprawą malejących inwestycji. Radzę jednak spojrzeć na statystykę. Okazuje się, że inwestycje prywatne wzrosły o 5 proc., gdy w tym samym czasie państwowe skurczyły się aż o 35 proc. Więc kto tu sabotuje politykę rządu?
Ten wzrost prywatnych inwestycji to głównie zasługa kapitału zagranicznego. On nie widzi w Polsce zagrożeń. Krajowi przedsiębiorcy patrzą inaczej.
Inwestują u nas duże zagraniczne korporacje. W ich przypadku proces inwestycyjny trwa dość długo i nie jest w takim stopniu uzależniony od bieżących wydarzeń, jak ma to miejsce w przypadku krajowych firm. Inaczej patrzy na to szef wielkiego koncernu, dla którego Polska jest tylko jednym z wielu miejsc prowadzenia biznesu, a inaczej właściciel krajowej firmy, który ryzykuje cały swój majątek.
A co takiego widzi więcej właściciel polskiej firmy, że wstrzymuje się z inwestycjami?
Widzi coraz większe ryzyko związane z działalnością gospodarczą. A nawet niepewność.
Ryzyko albo niepewność, jaka to różnica?
Zasadnicza. Ryzyko w gospodarce to rzecz normalna, da się je oszacować, są na to metody. Można przewidywać zachowania konsumentów, działania konkurentów. Da się określić ryzyko zmian kursów walutowych albo wahań pogody.