Inflacja wróciła na dobre
Inflacja odpuszcza, ale konsumenci nie mają powodów do radości
Część mniej obeznanych z ekonomią na powyższe liczby osób spojrzy z niedowierzaniem. Przecież ceny paliw urosły od wakacji o ponad 20 proc., a za niektóre produkty żywnościowe – głównie ciepłolubne warzywa, jak pomidory – trzeba zapłacić nawet dwa razy więcej niż przed rokiem. Boleśnie odczuły to budżety zwłaszcza osób mniej zamożnych, które na żywność, paliwo i czynsz mogą wydać nawet połowę swoich miesięcznych dochodów. Niska, bo wciąż 2-proc., inflacja to jednak efekt braku wzrostów cen towarów luksusowych oraz usług.
Wcześniej spadki cen prądu czy gazu, którym towarzyszył stosunkowo powolny wzrost wynagrodzeń, przeciwdziałała podnoszeniu cen, a wysoka konkurencja o klienta u operatorów kablowych czy telefonii komórkowej sprzyjała licznym promocjom i sezonowym przecenom.
Ten okres niskiego wzrostu cen usług jednak zaczyna się powoli kończyć. Odczuwalne przez wielu Polaków podwyżki cen żywności i paliw przełożą się bowiem lada moment na wyższe roszczenia płacowe wobec pracodawców. Ci z kolei mają coraz mniej argumentów przeciwko podnoszeniu wynagrodzeń.
Stopa bezrobocia notuje prawie co miesiąc kolejne najniższe od czasu transformacji, a zmniejszająca aktywność zawodową Polek polityka rządu, w tym obniżka wieku emerytalnego i wprowadzenie programu świadczeń wychowawczych 500+, powodują, że przedsiębiorcy coraz częściej borykają się ze znalezieniem pracowników. W rezultacie w tym roku tempo wzrostu płac trwale przebije 5 proc., co wymusi na firmach pierwsze od kilku lat podwyżki cen usług.
Zapomnijmy już o deflacji
W kolejnych kwartałach inflacja nie będzie jednak bardzo doskwierać.