I żyli długo i szczęśliwie
Bajka o rozwoju gospodarczym. Jak będzie wyglądała gospodarka po PiS?
Plan jest prosty. Polska gospodarka w najbliższych latach będzie się szybko rozwijać za sprawą realizacji planu Morawieckiego, inwestycji unijnych i rosnących dochodów Polaków, które nakręcą popyt konsumpcyjny. W tym roku produkt krajowy brutto (PKB) wzrośnie o 3,6 proc., w przyszłym o 3,8 proc., w dwóch kolejnych tempo dojdzie do 3,9 proc. Jak obiecuje wicepremier Morawiecki, minister rozwoju i finansów, po 2020 r. mamy szansę na utrzymanie tych 4 proc., a może nawet tempo przyspieszy.
Na razie może składać bezkarnie takie obietnice, ale planować nie musi, bo wieloletnie plany finansowe państwa obejmują tylko cztery lata budżetowe. Taki dokument wymagany jest przez Komisję Europejską oraz Radę ds. Gospodarczych i Finansowych (ECOFIN) przygotowującą zalecenia dotyczące polityki gospodarczej państw członkowskich, które należy uwzględnić przy projektowaniu budżetu na kolejny rok. To element programu konwergencji, czyli dochodzenia do standardów niezbędnych dla przyjęcia wspólnej waluty euro. Trudno w to dziś uwierzyć, ale Polska ma do spełnienia taki obowiązek.
Szklana kula wicepremiera
Prognozowanie jest trudne, zwłaszcza gdy dotyczy przyszłości – głosi słynna sentencja przypisywana duńskiemu nobliście Nielsowi Bohrowi. O jej prawdziwości mógł się przekonać w ostatnim roku wicepremier Morawiecki, który stara się konsekwentnie prognozować wzrost gospodarczy. I cały czas mu to nie wychodzi.
W listopadzie 2015 r. zapowiadał: „Chcielibyśmy, aby wzrost PKB w Polsce sięgał powyżej 4 proc. Wierzymy, że poprzez inwestycje, eksport będziemy w stanie nie tylko doprowadzić do wzrostu PKB przewyższającego dzisiejsze założenia, ale również do zrównoważonego i zdrowego wzrostu”. Jednak w budżecie państwa na 2016 r. przewidziano wzrost PKB poniżej oczekiwań wicepremiera – 3,8 proc.