Uwaga, objazd!
Ruszyły wielkie remonty polskiej kolei. Z opóźnieniem i bez sensownej strategii
Już od niedzieli (11 czerwca) podróżujących koleją między Warszawą a Poznaniem i Berlinem czeka przykra niespodzianka. Pociągi pojadą przynajmniej 45 minut dłużej, a niektóre będą potrzebować dodatkowej godziny. Na objazd zostaną też skierowane składy między Warszawą a Lublinem. Podróż na tej trasie potrwa około trzech godzin.
To zresztą dopiero początek nowej fali remontów. We wrześniu na rok zamknięta zostanie jedna z najpopularniejszych linii podmiejskich w Polsce z Warszawy do Grodziska Mazowieckiego. Kilkadziesiąt tysięcy pasażerów ma się przesiąść do zastępczych autobusów. Do tego latem zamykana będzie okresowo Centralna Magistrala Kolejowa, a jednotorowy odcinek między Częstochową a Opolem, czyli najszybsza trasa ze stolicy do Wrocławia, stanie się tymczasowo nieprzejezdna.
Inwestycje w kolej dopiero się rozpoczynają
Z jednej strony to dobre wiadomości, bo pokazują, że kolejarze – jak zawsze z opóźnieniem – wreszcie biorą się za ważne remonty. Jedne, jak ten między stolicą i Lublinem, nie budzą kontrowersji, bo przyniosą wkrótce rzeczywiście szybszą i wygodniejszą jazdę. Inne jednak są świadectwem wieloletniego chaosu, jak choćby bardzo uciążliwy remont między Warszawą i Poznaniem. Przez dwa lata pociągi będą jeździć znacznie dłużej, a po powrocie na podstawową trasę pojadą praktycznie z taką samą prędkością jak przed modernizacją. Trasa z Warszawy do Poznania remontowana jest już dwadzieścia lat – po kawałku, ciągle z różnymi lukami, bez żadnej sensownej strategii. I pewnie te prace wcale nie będą ostatnimi.
W tej perspektywie unijnej, czyli do roku 2023, Polska ma wydać na kolej oszałamiające 67 mld zł. Tymczasem dopiero teraz rozpoczynają się duże inwestycje. Szanse na sukces są zatem, mówiąc oględnie, niewielkie.