Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) między Warszawą a Łodzią już postanowiona, ale znaków zapytania jest wciąż bardzo dużo. I nie chodzi nawet o to, kiedy nowe megalotnisko naprawdę powstanie ani kto za to zapłaci. Zasadnicze pytanie brzmi bowiem: jak ma wyglądać lotniskowa mapa centralnej Polski?
Pełnomocnik rządu do spraw CPK mówi o zamknięciu lotniska Chopina już za 10 lat, czyli w 2027 roku. Oczywiście zakładając, że nowy port powstanie zgodnie z planem. Kto jednak mieszka w pobliżu lotniska Chopina i liczy wreszcie na błogą ciszę, ten może się srogo rozczarować. Zwykli pasażerowie mają bowiem jeździć do nowego CPK, ale już ci ważniejsi dalej będą mieli lotnisko pod bokiem. Z portu Chopina nie zamierza wcale wynieść się wojsko. Tam zatem pozostaną samoloty rządowe. Ciekawe dlaczego, skoro podobno dojazd do nowego portu ma być bardzo wygodny i trwać, według zapewnień polityków PiS, krócej niż na Okęcie.
Poza tym nie wiadomo, co stanie się z ruchem towarowym. Tym bardziej że właśnie nowoczesny terminal przy lotnisku Chopina otworzyła firma DHL, która do CPK przenosić się wcale nie chce. Z jednej strony mieszkańcy Warszawy i okolic będą musieli jeździć dużo dalej, a równocześnie wcale nie zyskają tak oczekiwanej ciszy. Tymczasem ochrona Warszawy przed hałasem to jeden z głównych argumentów używanych przez zwolenników budowy kosztującego kilkadziesiąt miliardów złotych CPK.
Po co dalej inwestować w lotnisko Chopina?
Jakby mało było niejasności, dowiadujemy się, że lotnisko Chopina – mimo oficjalnej daty zamknięcia terminali pasażerskich – zamierza dalej inwestować w swój rozwój.