Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Pacjencie, lecz się sam

Lekarze masowo wypowiadają klauzulę opt-out. Kto będzie nas leczył?

Nakłady na publiczną służbę zdrowia mają zostać zwiększone do żądanych przez protestujących 6 proc. PKB, ale dopiero w... 2025 roku. Nakłady na publiczną służbę zdrowia mają zostać zwiększone do żądanych przez protestujących 6 proc. PKB, ale dopiero w... 2025 roku. Ken Treloar / Unsplash
Według danych resortu klauzulę opt-out wypowiedziało już ponad 2 tys. lekarzy. Rezydenci mówią o ok. 2,8 tys. osób. Czy w polskich szpitalach zabraknie rąk do pracy?

Do protestu rezydentów dołączają inni lekarze. Odmawiają podpisania klauzuli opt-out, która pozwala łamać prawo i pracować dłużej niż 48 godzin w tygodniu. Ta forma protestu najbardziej dotknie pacjentów, którzy nie będą mieli się u kogo leczyć. Już kilka szpitali w kraju z powodu braku specjalistów nie może wykonywać operacji planowych. Odwoływane są wizyty w przychodniach.

O tym, że lekarzy – w stosunku do liczby ludności – mamy najmniej w Europie, wiadomo od dawna. Kolejne rządy się tym jednak nie przejmowały, ponieważ lekarze, żeby więcej zarobić, godzili się pracować coraz dłużej. Temu służyły właśnie klauzule opt-out, pozwalające łamać kodeks pracy.

Zmęczenie lekarzy odbijało się nie tylko na jakości pracy, ale coraz częściej także na ich własnym zdrowiu. Co jakiś czas media donoszą, że kolejny doktor umarł w czasie dyżuru, trwającego kilkadziesiąt godzin z rzędu. Wydaje się jednak, że protest, który rozpoczęli młodzi lekarze rezydenci, rozpełza się coraz bardziej. Nie jest gwałtowny, ale nie wygasa. Ten stan zaczyna być groźny.

Jak minister Radziwiłł reaguje na protest lekarzy?

Ministerstwo Zdrowia usiłuje go bagatelizować. Nakłady na publiczną służbę zdrowia mają zostać zwiększone do żądanych przez protestujących 6 proc. PKB, ale dopiero w... 2025 roku, co zakrawa na kpinę. Rezydentom obiecano też spore podwyżki, co z kolei wkurzyło lekarzy mających specjalizacje, ponieważ teraz to oni będą od młodych zarabiać mniej. Więc też wypowiadają klauzule i zanosi się, że protest będzie się nasilał.

Argumentów, że na poważne zwiększenie nakładów na publiczne lecznictwo dzisiaj Polski nie stać, nikt już nie chce słuchać.

Reklama